Malutki scenariusz z dedykacją dla Tuśki :*
Ilość słów: 659 (ja wiem, że króótkie, ale pisane w środku nocy)
Ostrzeżenia: Latające przecinki
H-Y-L-I
Nie miałaś dzisiaj
najmniejszej ochoty iść do szkoły. Szczególnie nieciekawie zapowiadała się
klasówka z biologii, a wiedziałaś, że jeśli ładnie się uśmiechniesz,
wychowawczyni usprawiedliwi Ci nieobecność. Weszłaś więc do ulubionej otwartej
restauracji i zajęłaś stojący najbardziej z boku stolik w kącie, z którego
mogłaś dokładnie obserwować wszystkich, ale sama nie rzucałaś się w oczy. To
było Twoje ulubione miejsce. Wyjęłaś z plecaka nowy szkicownik z czarną
okładką, zestaw ołówków i markowych kredek. Zamówiłaś dużą mleczną karmelową bubble
tea i zaczęłaś nakreślać ołówkiem szkic pewnego chłopaka. Wyjęłaś kredki i
zajęłaś się cieniowaniem twarzy. Kiedy przyszła kolej na włosy, nie mogłaś
dobrze uchwycić ich odcienia. Było to coś pomiędzy czerwonym, różowym a
pomarańczowym.
Podniosłaś głowę znad szkicownika, żeby wziąć łyka napoju. Kiedy zobaczyłaś, kto siedzi stolik dalej, prawie się zachłysnęłaś. Niejaki Kim Taehyung alias V, przyglądał Ci się z miejsca oddalonego o zaledwie kilka metrów. Do tej pory, myślałaś, że on nawet nie wie o Twoim istnieniu. Starając się powstrzymać uśmiech i rumieńce, które usiłowały wypłynąć na Twoją twarz, udałaś, że tego nie widzisz i wróciłaś do rysowania. Dodałaś jeszcze trochę białego, pomarańczowego i udało Ci się prawie idealnie odtworzyć odcień jego włosów. Jeszcze malinowe usta…
-An-nyeong, mogę się przysiąść?- usłyszałaś tak znajomy Ci niski, lecz sympatyczny głos.
-Jasne- odpowiedziałaś krótko.
Miałaś dziwne przeczucie, że jeśli zaczniesz mówić cokolwiek, coś pochrzanisz i wypadniesz na kompletną idiotkę. A u Taehyunga i tak nie miałaś żadnych szans, więc nie robiło Ci to wielkiej różnicy. Odpowiadałaś zatem krótko i zdawkowo, cały czas skupiając wzrok na szkicowniku, jakby wisiało Ci to, że on jest tak blisko. W rzeczywistości jednak nie chciałaś, żeby odchodził. To, że był tak blisko przyprawiało Cię o przyjemne dreszcze i ściskanie w żołądku.
-Przestań udawać niedostępną, bo cię kopnę- zagroził w końcu.
Zdziwiona podniosłaś wzrok na te piękne, kasztanowe oczy.
-Słucham?- wydukałaś, niepewna tego, co usłyszałaś.
-Przestań. Spójrz na mnie. Porozmawiaj ze mną. To męczące, próbować prowadzić rozmowę z kimś, kto na wszystko odpowiada jednym słowem. Jeśli mam sobie iść, po prostu to powiedz.
-Ne… znaczy zostań… proszę.
Uśmiechnął się na tę reakcję.
-Powiesz mi wreszcie, co rysujesz?
-Takie tam bazgroły…
-Skoro te takietambazgroły zajmowały cię bardziej od rozmowy ze mną, muszą być interesujące. Pokaż- nalegał.
-Aniyo, nie ważne… nie umiem dobrze rysować…-plątałaś się.
Nie wyobrażałaś sobie, co by było, gdyby zobaczył, że jest pierwszoplanowym bohaterem wszystkich rysunków, jakie zdążyłaś narysować.
-Już pomijając profesjonalny szkicownik, drogie kredki i ołówki… coś ci wypadło- odparł i położył na stole sztywną kartkę. Taką, jak te z Twojego szkicownika. Na kartce był Twój, całe szczęście, najlepszy, całe nieszczęście, szkic chłopaka- Ładne ujęcie- pochwalił z uśmiechem zwycięzcy.
Miałaś dwie opcje do wyboru- zrobić z siebie przed nim idiotkę totalną- spalić buraka, spakować się i uciec, albo nabrać trochę dystansu i z uśmiechem podać mu szkicownik.
Wybrałaś drugą opcję.
-So desu ka?- z zaskoczeniem, ale i uśmiechem odebrałaś rysunek i włożyłaś go do szkicownika.- Wygrałeś.
Podałaś mu zeszyt, który on z miną eksperta zaczął oglądać. Ty w tym czasie starałaś się osiągnąć wyższy poziom samokontroli i spokojnie popijałaś swoją bubble tea.
-Ty śmiesz twierdzić, że nie umiesz rysować?- spytał w końcu.- Ja wiem, że jestem najlepszym modelem, o jakim mogłaś marzyć, ale…
-Ale?
Podniosłaś głowę znad szkicownika, żeby wziąć łyka napoju. Kiedy zobaczyłaś, kto siedzi stolik dalej, prawie się zachłysnęłaś. Niejaki Kim Taehyung alias V, przyglądał Ci się z miejsca oddalonego o zaledwie kilka metrów. Do tej pory, myślałaś, że on nawet nie wie o Twoim istnieniu. Starając się powstrzymać uśmiech i rumieńce, które usiłowały wypłynąć na Twoją twarz, udałaś, że tego nie widzisz i wróciłaś do rysowania. Dodałaś jeszcze trochę białego, pomarańczowego i udało Ci się prawie idealnie odtworzyć odcień jego włosów. Jeszcze malinowe usta…
-An-nyeong, mogę się przysiąść?- usłyszałaś tak znajomy Ci niski, lecz sympatyczny głos.
-Jasne- odpowiedziałaś krótko.
Miałaś dziwne przeczucie, że jeśli zaczniesz mówić cokolwiek, coś pochrzanisz i wypadniesz na kompletną idiotkę. A u Taehyunga i tak nie miałaś żadnych szans, więc nie robiło Ci to wielkiej różnicy. Odpowiadałaś zatem krótko i zdawkowo, cały czas skupiając wzrok na szkicowniku, jakby wisiało Ci to, że on jest tak blisko. W rzeczywistości jednak nie chciałaś, żeby odchodził. To, że był tak blisko przyprawiało Cię o przyjemne dreszcze i ściskanie w żołądku.
-Przestań udawać niedostępną, bo cię kopnę- zagroził w końcu.
Zdziwiona podniosłaś wzrok na te piękne, kasztanowe oczy.
-Słucham?- wydukałaś, niepewna tego, co usłyszałaś.
-Przestań. Spójrz na mnie. Porozmawiaj ze mną. To męczące, próbować prowadzić rozmowę z kimś, kto na wszystko odpowiada jednym słowem. Jeśli mam sobie iść, po prostu to powiedz.
-Ne… znaczy zostań… proszę.
Uśmiechnął się na tę reakcję.
-Powiesz mi wreszcie, co rysujesz?
-Takie tam bazgroły…
-Skoro te takietambazgroły zajmowały cię bardziej od rozmowy ze mną, muszą być interesujące. Pokaż- nalegał.
-Aniyo, nie ważne… nie umiem dobrze rysować…-plątałaś się.
Nie wyobrażałaś sobie, co by było, gdyby zobaczył, że jest pierwszoplanowym bohaterem wszystkich rysunków, jakie zdążyłaś narysować.
-Już pomijając profesjonalny szkicownik, drogie kredki i ołówki… coś ci wypadło- odparł i położył na stole sztywną kartkę. Taką, jak te z Twojego szkicownika. Na kartce był Twój, całe szczęście, najlepszy, całe nieszczęście, szkic chłopaka- Ładne ujęcie- pochwalił z uśmiechem zwycięzcy.
Miałaś dwie opcje do wyboru- zrobić z siebie przed nim idiotkę totalną- spalić buraka, spakować się i uciec, albo nabrać trochę dystansu i z uśmiechem podać mu szkicownik.
Wybrałaś drugą opcję.
-So desu ka?- z zaskoczeniem, ale i uśmiechem odebrałaś rysunek i włożyłaś go do szkicownika.- Wygrałeś.
Podałaś mu zeszyt, który on z miną eksperta zaczął oglądać. Ty w tym czasie starałaś się osiągnąć wyższy poziom samokontroli i spokojnie popijałaś swoją bubble tea.
-Ty śmiesz twierdzić, że nie umiesz rysować?- spytał w końcu.- Ja wiem, że jestem najlepszym modelem, o jakim mogłaś marzyć, ale…
-Ale?
Milczał przez chwilę.
-Mam ochotę zrobić teraz coś bardzo…-zaciął się.
-Głupiego?- podsunęłaś.
-Hm… Nie do końca- odparł.
-Mądrego?
-Nie za bardzo…
-To powiedz po prostu, co- dałaś za wygraną.
-Mam: szalonego- odparł.
Nagle uniósł się z krzesła i nachylił się w Twoją stronę. Poczułaś na swoich ustach jego miękkie wargi. Całował lepiej, niż sobie to wyobrażałaś. A wyobrażałaś sobie naprawdę dużo.
Tylko gdyby nie ten stół…
Chciałaś, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale V przerwał pocałunek, żebyś mogła złapać oddech.
-Mam ochotę zrobić teraz coś bardzo…-zaciął się.
-Głupiego?- podsunęłaś.
-Hm… Nie do końca- odparł.
-Mądrego?
-Nie za bardzo…
-To powiedz po prostu, co- dałaś za wygraną.
-Mam: szalonego- odparł.
Nagle uniósł się z krzesła i nachylił się w Twoją stronę. Poczułaś na swoich ustach jego miękkie wargi. Całował lepiej, niż sobie to wyobrażałaś. A wyobrażałaś sobie naprawdę dużo.
Tylko gdyby nie ten stół…
Chciałaś, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale V przerwał pocałunek, żebyś mogła złapać oddech.
Wyszliście na spacer,
dalej byłaś trochę oszołomiona tym, co przed zrobił. Dużo rozmawialiście. Nie
udzielałaś już zdawkowych odpowiedzi, czułaś się przy nim swobodniej.
Pokręciliście się po parku, ulicach, ale na koniec wylądowaliście w domu chłopaka. Tak się złożyło, że akurat nie było jego rodziców.
A jeśli coś jest warte grzechu, to grzech nie spróbować.
Pokręciliście się po parku, ulicach, ale na koniec wylądowaliście w domu chłopaka. Tak się złożyło, że akurat nie było jego rodziców.
A jeśli coś jest warte grzechu, to grzech nie spróbować.
Bardzo lubię komentarze. Ale nie mam komentarzy. Jestem smutna. Z tego smutku nie mam pomysłu na Bangtan Purity ~
zajebiste po prostu mega i wg zajebiste wszystko jest zajebiste TWOJA TUSKA
OdpowiedzUsuń