czwartek, 3 marca 2016

1. Bangtan Purity "Why?"

BANGTAN PURITY

Ilość słów: 1927 (wiem, że krótkie... uznajmy to za prolog)
Hope you like it
Nie wiem, czym zawiniłam. Nie wiem, co takiego zrobiłam.
Nie piłam, nie ćpałam. Nawet nie paliłam, jak większość moich przyjaciół. Jestem wzorową córką, uczennicą. A ona, ni stąd, ni zowąd wyrzuciła mnie z domu. Kazała zakosztować 'normalnego życia'. Własnego mieszkania i-te-pe. Nie rozumiałam z początku, co takiego do mnie mówi. Zostawiła torby przed drzwiami, a ja po prostu tam stałam. Jak wmurowana. Potem zaczęłam dobijać się do drzwi. Gdy nikt nie otwierał, wyszłam na spacer. Kiedy wróciłam, dalej nie było żadnej reakcji. Co miałam zrobić?- powiedziałam dygocząc. Czułam się, jakbym w głowie miała teraz wyścigi konne. Myślałam, że zaraz pęknie.
 -A znajomi?- spytał blondyn. Wszyscy siedzieli na kanapie wpatrując się we mnie. Mieli na oko po 18-20 lat, może mniej.
 Rozejrzałam się po pokoju. Był to przestronny salon utrzymany w czarno-białej kolorystyce z bordowymi elementami. Obok mojego fotelu, pod pewnym kątem, stał biały narożnik z czarnymi i bordowymi poduszkami, a na przeciwko niego czarna błyszcząca meblościanka i ogromny telewizor, a pomiędzy nimi stolik do kawy, wykonany z czarnego szkła.
 -Co miałam im powiedzieć? Wpaść z torbami w drzwi i chrzanić, że moim rodzice wyrzucili mnie z domu, a nie mam z Polsce żadnej innej rodziny?- popatrzył się na mnie z jeszcze większym żalem.- Przepraszam- wyszeptałam jeszcze szczelniej owijając się miękkim kocem.-Ja po prostu nie mam dokąd iść. Z resztą...
 -Skąd miałaś alkohol?- spytał z troską przysiadając się obok mnie. Objął mnie ramieniem. Zrobiło mi się raźniej. Miałam wrażenie, zapewne złudne, że nie jestem w tym wszystkim sama.
 -Ma się różne znajomości- uśmiechnęłam się słabo. Blondyn popatrzył się na mnie z niepokojem.
 -Możesz zatrzymać się na jakiś czas u nas- powiedział słodki rudzielec po chwili namysłu. Zlustrowałam wszystkie twarze po kolei. Było ich siedmiu. Wyglądali przyjaźnie, byli zadbani. Po ich minach widziałam, że nie mieliby nic przeciwko, gdybym u nich została. Poza tym uratowali mnie. Kto wie, co bym sobie zrobiła, ale jednak...
 -Nie mogę.
 -Możesz- odpowiedział blondyn jeszcze mocniej mnie obejmując. Nie było w tym żadnych podtekstów. Po prostu poczułam się bezpieczniej.
 Znów podniosłam wzrok. Jedni mieli zatroskany wyraz twarzy, w oczach innych malował się żal i współczucie. Tylko jeden mężczyzna wyraźnie nie był zadowolony z mojej obecności. Gdy napotkałam wzrokiem jego ciemnoczekoladowe oczy, po prostu wstał i wyszedł z wyraźną irytacją, jeszcze bardziej zaciskając swoje wąskie usta. Za nim poszedł drugi chłopak.
 -Ale ja was nie znam.
 -Mów mi Joon- przedstawił się blondyn, a w jego ślady poszła reszta.
 -Nie zapamiętam od razu- to mi wystarczyło, na tę chwilę.
 Po moim policzku spłynęła łza wzruszenia. A może to z bezsilności?
Ostatnio w ogóle nie panuję nad emocjami. Płaczę i śmieję się z byle powodu.
 -A ty? Spytał rudy, imieniem Taehyung, kucając przy kanapie. Jego aegyo sprawiło, że na moje usta wkradł się słaby, choć ciepły uśmiech, a po policzku spłynęła kolejna łza.
 -Nie chcę, żebyście zwracali się do mnie tak, jak moja... mama- ostatnie słowo było jedynie cichym bełkotem. W tamtej chwili nie istniało w moim słowniku. Spuściłam głowę. Nikt, prócz Joona i Tae, się do mnie nie odzywał. To było nieco kłopotliwe.
 -A więc jak jak mamy cię nazywać?- dopytywał rudy. Nic nie przyszło mi do głowy. Spojrzałam mu w oczy. Dopiero teraz to zauważyłam- wszyscy wyglądali na Japończyków.
 Brawo ty, ... . Gdyby mieli przy sobie samurajskie miecze też nie zwróciłabyś na to najmniejszej uwagi.
 Jeszcze zaczęłaś rozmawiać ze sobą. Brawo. Całe szczęście, że nie na głos. Jeszcze...
 -Może... Sui?- podpowiedział rudy. W jego oczach dostrzegłam dziecięce iskierki. Był na prawdę przesłodki.
 Popatrzyłam kątem oka na kanapę. Mężczyźni uśmiechali się do mnie, jednocześnie przenikliwie mnie lustrując. Zostało ich trzech.
 -Ładnie- przyznałam i wtuliłam się w ciepły tors Joona, a on zaczął delikatnie przeczesywać moje włosy.
 Zadali mi jeszcze kilka pytań, na które automatycznie odpowiadałam, nie zwracając na to większej uwagi.
 Było mi na prawdę ciepło, przyjemnie i bezpiecznie. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się pod nosem. Usłyszałam przyciszone głosy i szmery. Mężczyźni wyszli z salonu i przenieśli się do innego pomieszczenia, gdzie zaczęli rozmawiać. Słyszałam ich głosy, ale nie rozróżniałam poszczególnych słów. Głowa powoli przestawała mnie boleć. Ręka Joona delikatnie gładziła moje włosy. Bardzo to lubiłam.
 Czułam, że mogę im ufać. Nawet, jeśli zrobiliby mi krzywdę, nie miałam nic do stracenia. Jeśli oni by mnie nie znaleźli, pewnie już sama wpadłabym pijana pod samochód.
 Pod karetkę. Zawsze mówiłam, że chcę położyć się pod karetką.
 Nie wyłapałam tego momentu, kiedy zasnęłam, ale gdy znów otworzyłam oczy byłam już w ciepłym łóżku.
To tylko sen, stwierdziłam leniwie otwierając oczy.
 Nie, to jednak nie sen, poprawiłam się po ich otwarciu.
Leżałam w wygodnym łóżku z czerwoną pościelą. Znajdowało się ono w sporym pokoju, utrzymanym z resztą w tej samej kolorystyce, co salon. Nie było tu wiele mebli. Przy ścianie na przeciwko moje łóżka znajdował się rząd wysokich, aż po sufit szaf oraz czarny, plazmowy telewizor. W rogu, między szafami a prostopadłą do nich ścianą, w której znajdowały się drzwi, znajdowało się biurko z ciemnego drewna.
Jasne światło niemiłosiernie raziło mnie w oczy.
Powoli się podniosłam do pozycji siedzącej. Materac był bardzo wygodny, a pościel aksamitna i miękka w dotyku.
 Wyjrzałam przez okno, opierając się o parapet. Nie poznałam, gdzie jestem. Miałam widok na podwórko zasypane śniegiem, kilka domków i oszroniony las w oddali. Mój pokój znajdował się na piętrze, stwierdziłam oceniając odległość do ziemi.
 Obok łóżka stały dwie torby, z którymi zostałam wyprawiona z domu. Na jedną z nich rzucona była moja czarna zimowa kurtka. Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Była dwunasta w południe, niedziela.
 Wygramoliłam się z łóżka. Pomimo tego, że było naprawdę wygodne, wszystko mnie bolało. Spałam w obcisłych jeansach, jednak cieszyłam się, że chłopaki nie wpadli na pomysł, żeby mnie rozebrać. Słyszałam przyciszone głosy i kroki. Nikt, póki co, nie podchodził do mojego pokoju.
 Otworzyłam z ciekawości pierwszą torbę. Poupychane były w niej sterty ciuchów i bielizna. Jak ma-... jej udało się to zmieścić? W drugiej torbie były moje drobiazgi- ołówki, przybory plastyczne, słuchawki (dzięki Bogu) i tego typu szpargały.
A na dnie... podręczniki.
 To było przegięcie z jej strony.
 Cóż, chociaż pewnie i tak poszłabym do szkoły, a to zaoszczędziło mi konieczności odkserowywania wszystkiego od kolegów.
 Wzięłam telefon do ręki. Odblokowałam i po dłuższej chwili zadzwoniłam do ma-... niej. Nie odbierała. Spróbowałam jeszcze kilka razy, aż w końcu po któreś z kolei nieudanej próbie rzuciłam się na łóżko. Łzy same spłynęły po moim policzku. Dopiero teraz to wszystko do mnie dotarło. Skubałam bransoletkę z szarej muliny, starając się wszystko sobie przemyśleć. Nie wiem, jak długo tak leżałam.
 Powoli zaczęłam się uspokajać.
 W pewnym momencie ktoś delikatnie zapukał o drzwi z mlecznego szkła. W tym domu prawie wszystko jest szklane, lub przynajmniej na takie wygląda. Dostrzegłam czyjąś niewyraźną, szczupłą sylwetkę.
Otarłam łzy i wzięłam się w garść.
 -Proszę- zdobyłam się na normalny ton. Ku mojemu zdziwieniu, nawet mi się to udało.
Do pokoju wszedł rudzielec z tacą śniadaniową. Poczułam zapach świeżych tostów i kawy, zaburczało mi w brzuchu.
 Śniadanie do łóżka. Od razu poprawił mi się humor. Na chwilę zapomniałam o reszcie, starałam się zająć tym, co dzieje się teraz wokół mnie. Wykrzywiłam usta w coś na kształt uśmiechu.
 -Oprzyj się o ścianę- powiedział miło, a ja posłusznie wykonałam polecenie. Przykryłam kolana aksamitną kołdrą.
 Klęknął przy mnie na łóżku i położył mi tacę na kolanach.
 Spojrzałam na śniadanie. Mogli tam czegoś dosypać.
Całym swoim serduszkiem olałam to.
 -Cześć, Sui. Pamiętasz mnie?- zapytał słodko.
 -Oczywiście, Tae. A gdzie reszta?- spytałam biorąc łyk pysznej kawy z mleczną pianką. Jeśli był w tym jakiś haczyk, pieprzyć to. Kawa była wspaniała.
 Zapamiętałam jego imię, byłam z siebie cholernie dumna.
 -Gdzieś w domu- odparł, przyglądając mi się uważnie.
W głowie kłębiło mi się tyle różnych pytań. Kim jesteście? Nie sprawiam kłopotu? Dlaczego mi pomagacie?
 Na razie jednak mam ważniejsze sprawy na głowie.
 Ugryzłam chrupiącego tosta z dżemem truskawkowym.
 -Kim kazał mi się dowiedzieć czegoś o tobie- przysiadł się bliżej.
 -Kim?- zdziwiłam się.
 -NamJoon- odparł na wydechu.
 -Czemu sam nie przyszedł?- chłopak wzruszył ramionami, chociaż widziałam, że on wie. Przysiadł się obok mnie.
 A ja dalej zajadałam się tostami i popijałam je kawą.
 -Sui, ile masz lat?- spojrzał się na mnie.
 -Czternaście- odpowiedziałam, gdy przełknęłam ostatni kawałek. Uznałam, że będę szczerze odpowiadać na ich pytania.Co mi szkodzi?- Aty? Ile masz lat, Tae?
-Dwadzieścia- spuścił wzrok, jakby to było coś złego.
Idealnie trafiłam, oceniając jego wiek.
 -A reszta?
 -Mniej więcej tyle, co ja- odpowiedział wymijająco, delikatnie gestykulując ręką, jakby wkręcał niewidzialną żarówkę.
 -Jesteście rodzeństwem?- spytałam w końcu. To nie dawało mi spokoju.
 -Ee... Jesteśmy przyjaciółmi- czułam, że znów nie chciał mi czegoś powiedzieć. Nie naciskałam. Chciałam to wiedzieć, ale miałam przeczucie, że prędzej czy później dowiem się wszystkiego.
 -Powiesz mi jeszcze coś o was?
 -Ej, to ja miałem dowiedzieć się czegoś o tobie!- zaśmiał się.
 -No i już wiesz... ile mam lat- odparłam lekko chichocząc, co przeszkadzało mi w dopiciu kawy.
 -Masa informacji- odparł ironicznie. Zrobił to tak słodko, że na moje usta po raz pierwszy od wczoraj wkradł się zupełnie szczery, na prawdę wesoły uśmiech.
 -A więęęc...- zaczęłam, specjalnie przeciągając głoskę, po czym niespiesznie upiłam duży łyk kawy i dokończyłam tosta.
-A więc...- ponaglił mnie, sugestywnie zdejmując mi z kolan tacę i odstawiając ją na parapet z ciemnego drewna.
 -A więc...- zaczęłam, lecz tym razem nie wiedziałam, co powiedzieć.- Hmm... A co chcesz o mnie wiedzieć?
 -Może twoje hobby?- zastanowiłam się chwilkę.- Ej, na pewno jakieś masz...- powiedział siadając po turecku na przeciwko mnie. Opadł łokcie o moje nogi , splótł dłonie i wsparł na nich głowę. Spojrzał mi w oczy, na co odwróciłam wzrok. Zachichotał.
 -Nie chodzi o to, że nie mam żadnych zainteresowań... Po prostu nie wiem od czego zacząć- podniosłam wzrok.
 -Od początku- powiedział tonem chłopczyka recytującego wiersz.
 Odwzajemniłam chichot.
  -A więc...
  -To już słyszałem- przerwał. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Polubiłam go. Chociaż był starszy ode mnie o przeszło siedem lat, nie czułam się skrępowana w jego obecności.
 -Lubię słuchać muzyk-...-zaczęłam wymieniać.
 -Jakiej?- przerwał. Lekko przekręcił głowę, dalej patrząc na mnie. W jego ciemnych oczach tańczyły wesołe iskierki.
 -Właściwie... głównie metal- tu prawie niedostrzegalnie posmutniał- ale też popu, trapu, rapu, hip hopu...- wymieniałam, a to drobne ziarenko smutku zniknęło. Czy to było dla niego aż tak ważne, jakiej muzyki słucham?
 Pewnie po prostu coś mi się zdawało. Przeciągnęłam się mrużąc oczy.
 -Jadłeś już śniadanie?- spytałam.
 -Em...- sięgnął na parapet po mojego wystygniętego tosta, którego nie zdążyłam jeszcze nawet ugryźć, gdyż moje śniadanie zostało przed chwilą brutalnie przerwane.- Tak-...
 -Oddawaj- krzyknęłam dusząc śmiech. Próbowałam wyrwać mu tosta, lesz on wstał i uciekł na drugi koniec pokoju, po czym demonstracyjnie odgryzł kawałek.
 Zerwałam się z miejsca i podbiegłam w jego stronę, w celu odebrania mojej własności. Nie mogłam jednak wyrwać mu mojego tosta, gdyż Tae był ode mnie dużo wyższy.
 Udałam bardzo rozżaloną minę, po czym usiadłam na łóżku i zmieniłam ją na "foch-forever". Na Taehyungu nie zrobiło to jednak większego wrażenia. Uśmiechnął się tryumfalnie i dokończył jeść.
 -Zimny, ale i tak dobry.
 -Domyślam się- odparłam, po czym położyłam się na plecach. Zawsze chciałam mieć starszego brata. Tae byłby wymarzonym rodzeństwem.
 -Ej, nie obrażaj się, Sui- położył się obok mnie i wsparł głowę na ręce.
 Sui?
 Znów wszystko do mnie wróciło. Dzięki Tae zapomniałam o tym choćby na chwilę.
 Uśmiech momentalnie zniknął z mojej twarzy.
 Chłopak zrozumiał, położył się obok mnie i przytulił mnie do siebie. Dziękuję.
 Tym razem po moim policzku nie spłynęła żadna łza. Wtuliłam się tylko bardziej w koszulkę Taehyunga. Pachniała jakoś kwiatowo. Lawenda? Ładnie.
 -Chcesz tam iść?
 Czy chcę?
Z jednej strony tak. Tęskniłam za nią.
 Za mamą.
 Jednak ta bardziej wpływowa część mnie mówiła:
 -Nie.
A ja stanowczo się z tym zgadzałam.
 Objął mnie mocniej. Czułam, że się uśmiecha.

11 komentarzy:

  1. to opowiadanie jest zajebiste
    ale końcówka najlepsza
    twoja Tuśka

    OdpowiedzUsuń
  2. Za je bi ste ! Ale to już chyba mówiłam ? Chce więcej ! to to to jest najlepsze opowiadania jakie czytałam. Tylko musisz mieć więcej czasu na pisanie rozdziałów XD Ale to jest takie fajne ... wiem wiem powtarzam się. Super . Ej ej ale Sui ma stracić dziewictwo z Sugą :D No , no to jest ... to jest eeee blat czy stół . Ja osobiście wole stół ;p HAHA ! 20 linijek ... o nie nie nie . Pewnie osoby które to czytają pomyślą ,, Ale idiotka "; ,,Ale Rąbnięta" i nie wiadomo co no ale trudno .Ejjjj u mnie 2 rozdział będzie z dedykacją dla ciebie :3 . Jutro kartkówka z matmy co nie ? Ale dupa to zajebiste . To to , powtarzam się -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja osobiście wolę blat ^^
      Melaa, napisz smuta.

      Usuń
  3. Szczerze mówiąc, jestem pod wrażeniem. Dawno się tak nie zaczynałam, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, na prawdę, że komuś przypadły do gustu moje wypociny c:
      Zapraszam, do czytania drugiego i trzeciego rozdziału, niedługo dojdzie czwarty.
      http://bts-kpop-opowiadania.blogspot.com/p/bangtan-purity_15.html

      Usuń
  4. Wow, wow, wow...
    Prolog mi się bardzo podobał, nie ma wielu elementów do poprawy, lecz w samych rozdziałach powinno być więcej akcji, opisów itp. niż dialogów.
    Ogólnie rzecz biorąc rozdział oceniam na 8,5/10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ocenę, postaram się poprawić <: Chociaż przyznam, że rzeczywiście wpadło mi tak trochę dialogów. Trochę dużo. Tak trochę za dużo (:

      Usuń
  5. Szczerze mówiąc pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Spodziewałam się czegoś kompletnie innego. Typu - lofki, kiski, foreverki pod koniec rozdziału ( czego nienawidzę ). Rozdział napisany w ciekawy sposób, masz bardzo ładny styl pisania, który wciąga czytelnika. Oczywiście nie obyłoby się bez paru drobnych błędów. Czasem łączysz ze sobą dwa słowa jak np. ,, Aty? ''. Normalny człowiek nie zwróciłby na to szczególnej uwagi, ale no cóż... ja nie jestem normalna :> Pomimo, iż niezbyt lubię opowiadania z Azjatami, to to naprawdę przypadło mi do gustu.

    Moją ostateczną oceną jest 8/10

    Życzę ci postępów w pisaniu,
    Kamisiak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak uważasz ^^
      Dziękuję za poprawę błędów. Przyznam się szczerze, że sprawdzałam kilka razy całość, ale możliwe, że coś jednak mi umknęło (:

      Usuń
  6. Zacznijmy od tego że wiele tu do poprawy nie ma. Brakuje mi tu tylko barwniejszych opisów, czegoś co zaciekawiłoby czytelnika na dobre. Obmyśl fabułę, nie zrób z tego jakiegoś prostego miłosnego opowiadania. Moim zdaniem dziewczyna za szybko przyzwyczaiła się do nich, była powiem nawet radosna co nie powinno w takiej sytuacji nastąpić. Poznajesz paru facetów i co, od razu zgadzasz się na zamieszkanie u nich? Miałam wrażenie że po prostu siłą tu chcesz przejść do sedna, a powinnaś się rozpisywać, opisać uczucia tek dziewczyny, rozwinąć to. Nie skakać z tymi uczuciami z kwiatka na kwiatek, jeśli jest smutna to jest smutna, a niestety zauważyłam tu parę przeczących sobie odczuć postaci. Nie przesłodź, pamiętaj. Wszystko z umiarem.
    Ale swoją drogą całość jest naprawdę dobra, podoba mi się to. Za jakiś czas sprawdzę postępy :)
    ~Klaudusiax

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostawiłaś u mnie adres swojego bloga i muszę przyznać, że dopiero przeczytałam pierwszy wpis, a już mi się podoba;) Ciekawi mnie jak opowiadanie się dalej potoczy, dlatego będę kontynuować czytanie;)))
    P.S. Podoba mi się twój styl pisania;)))

    OdpowiedzUsuń