BANGTAN PURITY
Ilość słów: 4555
Hope you like it
Hope you like it
Usłyszałam odgłosy krzątaniny w okolicach drzwi. Tae wstał z ociąganiem i poszedł w tamtym kierunku. Bez niego zrobiło mi się nieprzyjemnie chłodno.
-Jak młoda?- usłyszałam, gdy uchylił drzwi.
-Dobrze. Gdzie was niesie? Jest niedziela.
-Pan Son zaprosił nas do kina- przechyliłam się, żeby zobaczyć z kim rozmawia. Ujrzałam Joona. Gdy napotkałam jego wzrok uśmiechnął się i kiwnął na mnie głową. Odwzajemniłam uśmiech. Gdy znów zajął się Taehyungiem zaczęłam wyjmować z torby jakieś luźne ciuchy, miałam ochotę na prysznic. Ku mojej rozpaczy, 90% spakowanych spodni to jeansy.
Miałam chwilowy uraz do jeansów. Po jednej nocy byłam przez nie cała obolała.
Wyjęłam czarne getry.
-Żartujesz- stwierdził z niedowierzaniem Tae.- A ja?-dodał po chwili.- Dlaczego nikt mi nie powiedział?
-Zostajesz z młodą. TaeTae, ty nie lubisz takich filmów. Nie spodobałoby ci się- dodał, słysząc urazę w głosie przyjaciela.
-Jimin też zostaje- rzucił różowowłosy chłopak przechodząc za nimi i kierując się w stronę schodów. Rozpoznałam Yoongiego.
Co oni mają z tymi kolorowymi włosami?
-Tak- potwierdził Joon- Jeszcze śpi. Zaraz pobije Sugę- wskazał kciukiem za siebie.
-Wie, że idziecie?
-Nie.
-Wkurzy się.
-I tak nie przepada za Sonem. Dobra, spadamy. Trzymaj się, Kosmito.
-Cześć- pożegnał się Tae.
Jeszcze przez chwilę opierał się o framugę.
-Jest tu łazienka?- spytałam słysząc trzaśnięcie wyjściowych drzwi.
-Tak, chodź.
Zebrałam swoje rzeczy i poszłam za chłopakiem.
Przeszliśmy przez wąski korytarz obok rzędu mlecznych drzwi. Za nimi, najpewniej, znajdowały się sypialnie chłopaków. Tae otworzył przede mną czarne drzwi na końcu korytarza i moim oczom ukazała się duża przestronna łazienka z wielką wanną i prysznicem. Idealnie.
Położyłam ubrania i kosmetyczkę na czarnym blacie z rzędem umywalek. Nad nimi znajdowała się długa szafka z lustrzanymi drzwiczkami.
-Zaraz przyniosę ręcznik- powiedział Tae i wyszedł.
Podeszłam do okna i zasłoniłam żaluzję.
Po chwili chłopak wrócił niosąc puszysty, biały ręcznik.
-Tu masz szampony i mydła- wskazał na jedną z szafek.- Weź, które chcesz.
Podziękowałam grzecznie i Tae wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi na zamek i podeszłam do wskazanej szafki. Ku mojej uciesze, nie wszystko pachniało typowo męsko. Wyjęłam ładny, cytrusowy żel pod prysznic i jabłkowy szampon, po czym wzięłam błyskawiczny prysznic i umyłam głowę. Wytarłam się, założyłam getry i luźną, różową bluzkę z nadrukiem. Kiedy zawinęłam na głowie ręcznik, wygrzebałam z kosmetyczki pastę, szczoteczkę do zębów i zaczęłam je szorować.
Gdy skończyłam przejrzałam się w lustrze. Nie potrzebowałam makijażu, uśmiechnęłam się do siebie.
Odłożyłam mydło i szampon na miejsce, poskładałam wszystkie ubrania w kostkę i zapięłam kosmetyczkę. Zdjęłam z głowy ręcznik i porządnie wytarłam długie, kasztanowe włosy. Przewiesiłam mokry ręcznik przez ramię, po czym skierowałam się w stronę swojego pokoju.
Swojego?
Póki co, tak.
Ułożyłam ubrania i kosmetyczkę na torbach, zaraz potem opadłam na łóżko i chwilę tak leżałam.
Postanowiłam zejść na dół, przeczuwając, że to tam właśnie siedzą teraz Jimin i Tae.
W pewnym momencie usłyszałam melodię wygrywaną na pianinie. Schody prowadziły prosto do salonu. Na kanapie rozłożył się Jimin. Otworzył leniwie jedno oko i skinął mi na przywitanie spod intensywnie czerwonej czupryny, po czym dalej zajął się wsłuchiwaniem w melodię.
Po prawej stronie salonu, przy ścianie ujrzałam źródło pięknych dźwięków.
Przy białym, lakierowanym pianinie siedział Yoongi, rytmicznie uderzając w klawisze. Dziwne, myślałam, że pojechał z resztą.
Chyba nie zauważył, że weszłam. Niepewnie usadowiłam się w fotelu i przymknęłam oczy. Kocham muzykę, wszelkiego rodzaju. W tej melodii było coś urzekającego. Była trochę melancholijna, a jednocześnie... podnosiła na duchu. Z sekundy na sekundę stawała się coraz bardziej emocjonalna, jednak wyraźnie było słychać, że Yoongi gra ze złością i wyraźną irytacją. Dosłownie wyładowywał się na instrumencie, jednak dużo bym dała, by umieć tak ładnie grać.
-Zaraz rozwalisz pianino Kookiego- usłyszałam lekko zachrypnięty głos Jimina. Otworzyłam oczy i skierowałam wzrok na instrument, który dzielnie się trzymał pod palcami Yoongiego. Jednak w myślach przyznałam chłopakowi rację.
-Pierdolenie- prychnął nie przerywając. Zaczął uderzać palcami jeszcze głośniej, ale melodia nic na tym nie traciła. Zyskiwała z każdym kolejnym dźwiękiem.
-To jego ulubione pianino. Zabije cię- odparł z największym spokojem Jimin, na co różowowłosy odchylił głowę do tyłu i perliście się zaśmiał. Jimin po chwili również do niego dołączył.
Zawsze gry ktoś się śmieje, od razu mi się to udziela, jednak w tym przypadku nie byłam pewna, czy mi wypada. Dlatego też ograniczyłam się jedynie do uśmiechu.
Do pokoju wszedł Tae.
-Co wam tak wesoło?
-Ach, nic. Nic- odparł Jimin powoli uspokajając się wraz z Yoongim.
-Chodź, Sui- przywołał mnie rudy, a ja grzecznie wstałam i za nim poszłam.
-Gdzie idziemy?- spytałam przechodząc przez łuk?
-Na śniadanie- usłyszałam jednocześnie czując zapach tostów.
Znów tosty? Czyżby to było jego popisowe danie? Co, jak co, ale jak na razie nie mam nic przeciwko.
-Tym razem mi go nie ukradniesz?
-Obiecuję- przyrzekł z uśmiechem.
Tae posadził mnie przy długim hebanowym stole, odgrodzonym od reszty mieszkania jedynie kuchennymi blatami.
Na talerzu miałam dwa tosty, a przed sobą całą masę dżemów, serków, ale moją uwagę przykuła nutella. Usłyszałam, jak chłopak wstawia kolejną porcję tostów.
Tae usiadł naprzeciw mnie. Dziwnie się czułam, gdy tak uważnie mi się przyglądał.
-Częstuj się- powiedział i oparł głowę na rękach.
Sięgnęłam po wspomnianą wcześniej nutellę i posmarowałam nią tosta, po czym ze smakiem schrupałam. Chłopak cały czas mi się przyglądał, co mnie trochę peszyło.
-Dlaczego mi pomagacie?- spytałam wreszcie przerywając krępującą ciszę. To pytanie cały czas mnie męczyło.
-A dlaczego ty tę pomoc przyjmujesz?
Zastanowiłam się chwile nad odpowiedzią, smarując nutellą kolejnego tosta.
-Bo nie mam innego wyboru- odparłam w końcu. To chyba oczywiste.
Tae przymrużył oczy.
-Coś byś wymyśliła- ponownie zlustrował mnie wzrokiem.
-Czy... ja się narzucam...?- zmartwiłam się.
-Nie- zapewnił mnie.
-Pojawiam się tutaj, zajmuję czyiś pokój...
-Wyżerasz nutellę...
-To też- przyznałam.
-Sui... przecież to my cię tu przywieźliśmy- przypomniał.- Jesteś naszym gościem i to na nasze życzenie, więc nie masz tu nic do gadania.
Kiwnęłam głową ze słabym uśmiechem.
-No dokończ tego tosta, zanim wystygnie, albo ja się nim zajmę.
Przy nim nie sposób się nie uśmiechać. Dokończyłam jedzenie, ale dalej byłam głodna. Całe szczęście, Tae przyniósł mi dwa kolejne tosty.
-Napijesz się czegoś?- otworzył dużą lodówkę.
-Poproszę.
-Na co masz ochotę?
-A co jest?-ugryzłam tosta, tym razem z białym serkiem.
-Woda, cola, piwo- tu mimowolnie zachichotałam, ale Tae na szczęście nie usłyszał i wymieniał dalej- sok jabłkowy, pomarańczowy...
-Poproszę sok jabłkowy.
Posmarowałam ostniego tosta truskawkowym dżemem. Usłyszałam brzdęk szkła i trzask szafek, a po chwili przede mną wylądowała szklanka soku jabłkowego. Razem z Taehyungiem.
Spkojnie nie zwracając na niego najmniejszej uwagi, dokończyłam śniadanie, napiłam się soku i spojrzałam w górę, na siedzącego na stole rudzielca. Zamknął usta i promiennie się uśmiechnął.
Oczywiście mimowolnie odwzajemniłam uśmiech.
-Słuchaj, Sui...- spoważniał na chwilę, co trochę mnie zaniepokoiło.- Wiem, że raczej teraz o tym nie myślisz, ale... jutro poniedziałek i... co ze szkołą?
Odetchnęłam z ulgą.
-Pójdę- stwierdziłam- Oczywiście, jeśli to nie problem- dodałam.
-Na którą godzinę? I przyda mi się adres- odpowiedziałam na wszystko, a Tae obiecał, że Jin będzie mógł mnie rano podwieźć.
-Dzięki za troskę.
-Nie ma za co-objął mnie.- Od trucia o szkole i sprzątaniu mamy Hoseoka, ale...
-Ale?
-Ale na razie lepiej, żebyś zostawiła go w spokoju.
Nie drążyłam tematu. I tak już zbyt dużo będą mieli przeze mnie kłopotu, poza tym nie chciałam uchodzić za wścibską. Nie ukrywałam, że zależało mi na zrobieniu dobrego wrażenia. Póki co, miałam o chłopakach dobre zdanie. Siódemka przystojnych, opiekuńczych, gościnnych, wyglądających jak japoński boysband przyjaciół.
Tylko Hoseok wyraźnie nie był zadowolony z mojego pobytu tutaj, a to trochę mnie martwiło.
-A reszta? Wszyscy macie po dwadzieścia lat?- zmieniłam temat.
-Nie-odparł.- Tylko ja i Jimin. Jin ma 24 lata i jest najstarszy, a Jungkook ma 16 lat*, jest najmłodszy.
-Niewiele starszy ode mnie...-pomyślałam trochę za głośno, przez co z ust chłopaka wydobył się ten słodki śmiech.
-Ty masz 14...?
-Niedługo kończę 15- poprawiłam.
-Idealnie- zachichotał.- Kookie szuka dziewczyny.
-A ty masz dziewczynę?- spytałam, gdy zajął się sprzątaniem.
-Nie- odpadł.- Wszyscy prócz Jimina jesteśmy wolni. A czemu pytasz?- spojrzał na mnie.
-Z czystej ciekawości- odparłam zgodnie z prawdą, ale Tae znów zachichotał. Non stop się śmiał, uśmiechał. Albo chodził z otwartą buzią.
-Pomóc?- zaoferowałam się.
-Nie trzeba- odparł perfekcyjny Tae domu.
W pewnym momencie zauważyłam, że muzyka ucichła.
-Co się stało Yoongiemu?- spytałam.
-Pewnie znowu się z kimś, furiant, pokłócił- westchnął.
-Często się kłócicie?
-Nie... po prostu Yoongi ma ostatnio gorsze dni- wzruszył ramionami. Po jego niewinnej minie widać było, że on stara się takie rzeczy omijać szerokim łukiem.
-Ładnie gra- zamyśliłam się.- Ty też tak umiesz?
-Nie, Jungkook próbował mnie kiedyś nauczyć, ale n a w e t on sobie ze mną nie poradził.- zaśmiał się.
-A Yoongi?
-Co Yoongi?
-Może on by cię nauczył? Albo mnie?
-Suga nauczycielem? Ach, nie licz na to. Perfekcjonista, bez krzty cierpliwości. Uwierz mi.
-Suga?
-Tak go czasem... przezywam- powiedział ostrożnie. Tak śmiesznie się mieszał.
-Joon też go tak nazywa- przypomniałam sobie i uśmiechnęłam się cwaniacko.
Tae skończył sprzątać, podszedł do mnie i zaczął niemiłosiernie łaskotać.
-N-nie... proszę... Tae!- bezskutecznie próbowałam unieruchomić jego dłonie.
-Ej!- usłyszałam głos Yoongiego z salonu.- Tylko nie róbcie tego na stole!
Nagle poczułam, jak moje policzki płoną.
-Jasne!- odkrzyknął Tae, absolutnie nie zmieszany domysłami przyjaciela.-Sui, nie przejmuj się nimi- zwrócił się ze śmiechem do mnie, najpewniej na widok moich policzków, przerywając tym samym łaskotanie.
Na tą uwagę moje policzki pociemniały jeszcze bardziej, co musiało być spektakularnie widoczne na mojej bladej cerze.
-Słodka jesteś- uznał.
-Ty też- złożyłam usta w podkówkę, tak jak to wcześniej przyuważyłam u niego i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Usłyszałam czyjeś kroki i gwałtownie oderwałam się od Taehyunga, ale zaraz skarciłam się za to w myślach. Przecież nie robiliśmy nic złego. Do kuchni wszedł Yoongi.
-Nie przeszkadzajcie sobie- machnął na nas ręką i podszedł do lodówki.- Już po wszystkim? Nie zdążyłem?- spytał z udawanym żalem wyjmując puszkę z piwem.-Szkoda... stół, czy blat?- spojrzał na mnie.
-Jesteś dla niej wredny- zarzucił mu Tae.
-Innych by to rozśmieszyło- powiedział obojętnym tonem w skupieniu otwierając puszkę.- Kurde, no!- zaklął wkładając do ust kciuka.
-Trzeba być na prawdę zdolnym, żeby zranić się otwierając puszkę- westchnęłam, niby do siebie, ale na tyle głośno, by Suga mógł wszystko wyraźnie usłyszeć.
Tae spojrzał na mnie z niepokojem. Jego mina wyglądała dokładnie tak, jakby się zastanawiał, czy przypadkiem nie jestem masochistką prowokując Yoongiego. Tak, dokładnie.
Suga jedynie się zaśmiał. Znów tym samym perlistym śmiechem.
-Mam również inne zdolności- wyszczerzył się do mnie.
Muszę przyznać, był na prawdę przystojny. I miał taki... uroczy uśmiech.
-Nie krępuj się- powiedziałam zachęcająco, zupełnie, jakbym nie miała pojęcia, co miał na myśli.
Yoongi uśmiechnął się, jednocześnie podnosząc brwi. Upił łyk piwa.
-Niegrzeczna dziewczynka. Grabisz sobie- powiedział takim tonem, jakby przestrzegał czteroletnie dziecko przed pogłaskaniem obcego psa bez kagańca.
Do kuchni wszedł Jimin.
-Spotkanie towarzyskie beze mnie?
Zerknęłam na niego, cały czas czując na sobie wzrok Sugi.
Jimin przeszedł obok nas i wyjął z lodówki identyczną puszkę do tej, jaką trzymał w ręku Suga.
-Rzuć mi jedno- poprosił Tae, nie spuszczając z nas wzroku. Jimin posłusznie rzucił Taemu puszkę i rozważnie usunął się na bok, stając obok niego.
-Co się dzieje?- spytał cicho, jakby prosił kolegę o relację z przegapionej części meczu.
-Nic- odparł lekceważąco.- Suga zastanawia się, jak przycisnąć Sui, ale mam wrażenie, że ona jeszcze tego nawet nie zauważyła.
-A ty się nie napijesz?- Suga podał mi swoją puszkę.
-Przed chwilą piłam.-uniósł brwi- Sok jabłkowy- dodałam z sympatycznym uśmiechem, a Suga nieudolnie zdusił śmiech.
-Masz- wcisnął mi swoją puszkę do ręki, oczekując jakieś reakcji z mojej strony. Upiłam więc mały łyk.
-Dobre- stwierdziłam i upiłam kolejny, po czym oddałam mu puszkę.
-Moje ulubione- uśmiechnął się.
Wszystkie smakują tak samo.
-Naucz mnie tak grać- poprosiłam.
-Nic z tego- przeszedł obok mnie. Wykorzystałam okazję i wyrwałam mu puszkę.
Sui i próba szantażu? Ja zawsze dopinam swego, a tym razem mam kaprys, żeby nauczyć się grać na pianinie.
Uciekłam na drugi koniec kuchni. Usiadłam na blacie i demonstracyjnie upiłam duży łyk.
Yoongi z największym spokojem westchnął i podszedł do lodówki.
-Oddawaj!- krzyknął, gdy zajrzał do środka- To ostatnie...- zrobił minę dziecka, któremu zabrano lizaka.
Podszedł w moją stronę, a ja znów uciekłam.
-Sui, ty mała cholero! Oddawaj to pieprzone piwo.
Zaśmiałam się wraz z Jiminem i Taehyungiem.
-Jesteś taki uroczy- uśmiechnęłam się promiennie.
-Ty też jesteś słodka- powiedział z rezygnacją w głosie, gdy udałam, że piję kolejny łyk.
- Wiem- przyznałam się nieskromnie, gdy szedł w moim kierunku.
Nagle, jednym szybkim ruchem złapał mnie za nadgarstek i ścisnął go tak mocno, że przygryzłam wargę, żeby nie jęknąć z bólu. Rozluźniłam uścisk na puszce, co on wykorzystał i mi ją wyrwał, jednak w dalszym ciągu trzymał mnie za nadgarstek. Wykrzywiłam się, czułam, że z mojej ręki zaraz zostanie miazga.
-To boli- szepnęłam, bo na nic głośniejszego nie było mnie stać.
-Domyślam się- kątem oka zauważyłam, jak Tae podrywa się w moim kierunku, ale Jimin go powstrzymuje.
A więc to dalej ma być taka gra? Taka komedia? No to ja dziękuję.
Moja przestrzeń osobista została boleśnie naruszona, że tak to ujmę.
Chłopaki znów spokojnie stali przy blacie popijając piwo i w największym spokoju oglądając przedstawienie. Tylko Tae był lekko zaniepokojony.
Aha, no zajebiście.
Suga był o wiele silniejszy, nawet od Taehyunga. Nie mogłam poruszyć ręką choćby o milimetr, więc z całej siły przyłożyłam Sudze kolanem w brzuch, gdy właśnie próbował wypić kolejnego łyka.
Po czym zorientowałam się, że jednak miałam wolną drugą rękę.
Brawo ja.
Szeroko otworzył oczy i zgiął się w pół, łapiąc się za brzuch. Cały czas trzymał puszkę z piwem, ale mnie puścił. Momentalnie odskoczyłam i zrobiłam obojętną minę, powstrzymując chęć rozmasowania ręki.
-Ty pieprzona cholero- wystękał z nutą zdziwienia uśmiechając się do mnie wciąż zgięty wpół.
-Zawsze do usług- dygnęłam.- To nauczysz mnie grać?
Wszyscy, włącznie z Sugą, wybuchnęliśmy śmiechem, ale chłopak po chwili zaniósł się kaszlem. Czyżbym kopnęła go trochę za mocno? Kaszląc osunął się na krzesło, już się nie uśmiechał. Chłopaki dalej sprawiali wrażenie nieobecnych, wyglądali zupełnie, jakby byli w kinie.
-Może popcorn?- zaproponowałam i podeszłam do Yoongiego.- Przepraszam. Nic ci nie...- Gdy znalazłam się w zasięgu jego rąk, momentalnie się poderwał i nagle znalazłam się na jego kolanach. Obie moje ręce trzymał w jednej swojej dłoni, a nogi unieruchomił swoimi. Do wolniej ręki wziął piwo.
-Nachosy poproszę- odezwał się Jimin.
Ta, haha. Śmieszne.
-I co teraz, skarbie?
-Już z małej cholery przeszliśmy na skarba?-spytałam próbując oswobodzić ręce- Jak ja was wszystkich kocham- westchnęłam z rezygnacją. Gdyby nie ten bolący nadgarstek, to całą sytuację uznałabym nawet za dosyć... zabawną.
-Tak my ciebie też- zapewnił mnie Suga, a ja podjęłam kolejną próbę wyrwania mu się. Oczywiście zakończyła się ona niepowodzeniem.
-Jesteś cholernie silny, dałbyś trochę fory.
-Z tobą już nie będzie tu nudno- przyznał mi i puścił moją rękę- Pokaż nadgarstek- poprosił.
Podniosłam bolącą rękę, którą on ujął i pocałował z iście dżentelmeńskim gestem.
-Trochę mnie poniosło- przyznał się.
Tak, wiem.
-A jak brzuch?
-No siniak zostanie- uśmiechnął się.
-Przepraszam- odwzajemniłam słodki uśmiech, a on wytargał moje jeszcze wilgotne, pozlepiane w strąki włosy.
-Mmm... mój szampon- stwierdził i oparł głowę na moim ramieniu.- I płyn do kąpieli Jina.
Em... no bardzo możliwe.
-Dobra, mamy ckliwy happy end. Koniec przedstawienia- zarządził Jimin i skierował się do wyjścia.- Tylko nie na stole- upomniał nas wychodząc.
-Jasne- obiecałam.- A więc blat?- zwróciłam się do Yoongiego.
-No pewnie- z dziecinną łatwością przewiesił mnie sobie przez ramię. Krzyknęłam mu do ucha ze zdziwienia.
-Nie drzyj się- warknął na mnie i wstał, po czym skierował się w ślady Jimina, a Tae poszedł za nami.
Weszliśmy do salonu, a Yoongi opadł na fotel, jednocześnie przekładając mnie na swoje kolana w ten sposób, że głowę opierałam o jego ramię, a nogi miałam poza fotelem. Nie powiem, żebym miała coś przeciwko jego bliskości. Reszta rozsiadła się na kanapie, ktoś włączył telewizor.
-Która godzina?- spytałam w końcu.
-Za piętnaście trzecia- odpowiedział Jimin, przyglądając się swojemu zegarkowi.
Oglądaliśmy jakiś film, którego fabuły nie ogarniałam w najmniejszym stopniu, ale chłopaki byli nim co najmniej zachwyceni.
-Chce ktoś coś do picia?- spytałam staczając się z ciepłych kolan Yoongiego.
-Przynieś mi colę- "poprosił" Suga nie odrywając wzroku od ekranu. Reszta milczała, więc poszłam do kuchni. Gdy wyszłam z pokoju usłyszałam podjeżdżający samochód i trzask jego drzwi, a zaraz potem również tych frontowych. Czyli reszta ekipy właśnie wróciła.
Odnalazłam szafkę, z której Tae wyjął szklankę, gdy jadłam śniadanie. Wyjęłam dwie i nalałam do nich coli.
Sądząc po odgłosach, wszyscy zgromadzili się w salonie.
-Suga...- słyszałam czyjś głos z wyrzutem.
-No tak, bo najgorsze, co można zrobić, to stanąć ci na drodze. Yoongi! To mała dziewczynka, w dodatku nasz gość...
-Dziewczynka mała, a kolana ma mocne- mruknął Yoongi.
-Nic jej nie jest?
-Nic jej nie jest- zapewniłam wchodząc do pokoju.
-Kryzys już zażegnany?- spytał z niedowierzaniem Joon, gdy podawałam różowowłosemu szklankę.
-Jak najbardziej- usadowiłam się na ramieniu fotela.
-Suga, nie poznaję cię- wytrzeszczył oczy Jin.
-Szkoda, że was przy tym nie było- westchnął Jimin.- Mina kosmity, gdy na to patrzył była... więcej niż bezcenna...
Wybuchnęliśmy śmiechem.
-O co poszło?- zaciekawił się Hoseok.
To chyba pierwszy raz, kiedy się do mnie odezwał, nie licząc tego, jak wczoraj burknął swoje imię.
Spojrzałam się na Yoongiego, a on na mnie. Uniósł brwi.
-Zaczęło się od tamtego komentarza- przypomniałam.
-Zaczęło się od kradzieży piwa- zaprzeczył.
-Ty mnie poczęstowałeś.
-No zobacz, byłem dla ciebie taki miły, a ty mi to piwo ukradłaś.
-Bo byłeś dla mnie chamski.
-Przyzwyczajaj się, skarbie.
Już otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał nam Jungkook.
-Ja pierdzielę... kłótnie małżeńskie- parsknął, a my znowu zanieśliśmy się śmiechem.
Wypiłam kilka łyków i odłożyłam szklankę na podłogę. Suga przeciągnął mnie z powrotem na swoje kolana i chłopaki zaczęli rozmawiać o kinie. Hoseok dalej prawie się nie odzywał, tylko ukradkiem mi się przyglądał. Lustrował mnie wzrokiem zupełnie jak Tae, tylko bardziej podejrzliwie.
Film nie zachwycił chyba jedynie Jina. Przyjrzałam mu się. Miał krótkie brązowe włosy, seksowne kocie oczy i piękne, pełne usta.
Dlaczego wszyscy tutaj są tak przystojni? I idealni?
-Skąd jesteście?- kolejne pytanie, które nie dawało mi spokoju.
-Zgadnij.
Jin przymrużył oczy.
-Japonia?
-Pudło.
-Hm... Korea?
-Zatopiony- uśmiechnął się.
-Wyglądacie jak taki koreański boysband- mruknęłam, nie spuszczając wzroku z oczy Jina.
-A jakbyśmy byli takim boysbandem?- poczułam przy uchu ciepłe powietrze, wydobywające się z ust Sugi.
-Yoongi- warknął ostrzegawczo Hoseok.
-Cicho bądź- uciszył go Joon.- Na kilometr widać, że nigdy wcześniej o nas nie słyszała. Poza tym, nie musisz być od razu uprzedzony do każdej fanki, to była wyłącznie twoja wina.
Hoseok wstał i wyszedł tupiąc tak, że tylko patrzyłam aż zarwą się schody, albo chłopak spadnie nam na głowy przez dziurę w suficie.
Ciekawa myśl.
-Em... O co chodzi?- uniosłam brwi wracając do tematu.
-Przedstawiam ci Bangtan Sonyeondan, w skrócie BTS- uroczyście zaprezentował Joon.- To mój zespół w całej okazałości.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi na górze.
-O co mu chodziło?
-My ci tu takie rzeczy mówimy, a z twojej strony żadnej reakcji?- obruszył się Suga.
-Dowody poproszę- zażądałam z uśmiechem.
Jimin rzucił w moją stronę jakiś przedmiot, zapewne mp3, owinięty w słuchawki. Zanim zdążyłam złapać, magicznym trafem pojawił się w prawej dłoni Yoongiego. Sprawnie odwinął słuchawki i delikatnie włożył mi je do uszu, po czym włączył muzykę.
To piękne słuchać piosenek, których tekstu się nie rozumie.
Mimo, że piosenka była w języku, którego nigdy wcześniej nie słyszałam, co lekko drażniło moje uszy, była nawet nawet. A mnie trudno zachwycić czymkolwiek.
Przymrużyłam oczy i lekko docisnęłam słuchawki próbując odgadywać, kto śpiewa w danym momencie. To zdecydowanie był hip-hop. I to całkiem niezły, taki trochę "bad boyowski" (?). Gdy piosenka dobiegła końca wyjęłam słuchawki z uszu.
-Macie do tego teledysk?
Nie potrafiłam wyobrazić sobie Taesia, tego słodkiego rudzielca, w takiej roli.
-Oczywiście- odpowiedział Suga.
-Co jej puściłeś?- usłyszałam gdzieś zza siebie. Na schodzach znów stał Hoseok.
-Wróciła fochnięta księżniczka- przeciągnął się Jimin.
-Dagchyeo!
-Co to znaczy?- spytałam cicho Yoongiego.
-Zamknij mordę- wytłumaczył spokojnie, po czym zwrócił się do Hoseoka- No More Dream.
-Suga, wcielenie spokoju. Masz gorączkę? Źle się czujesz?- zakpił Jimin.
-Nie- odparł- Brzuch mnie boli.
Nie mam pojęcia, z jakiego powodu. W ogóle.
-No More Dream to nasza debiutancka piosenka- usłyszałam Hoseoka zza pleców.
-A ile ich w sumie wydaliście?
-Tak ze... no... Sporo...- zaśmiał się Tae.
Kiwnęłam głową.
-A co wy tu właściwie robicie?
-Że tak powiem, wakacje od wszystkiego- odparł Suga.
-Tutaj.
-Raczej nikt się nas tu nie spodziewa.
Jungkook rozsiadł się wygodniej. Czarna grzywka delikatnie opadała mu na czoło.
-Takie wakacje od fanów?
-Coś w tym rodzaju- potwierdził Tae.
-Wakacje, kurna- usłyszałam Kookiego.
-Kolejna księżniczka- westchnął Suga.- Cóż tym razem? Może za zimno? Kanapa za twarda?
Zaczęli się kłócić. Po koreańsku, więc nic nie rozumiałam. Zastanawiam się tylko czy to z nerwów, czy po prosto chcieli oszczędzić tego moim uszom. A więc czeka mnie nauka koreańskiego. No zajebiście.
-Dosyć- przerwał w końcu Jin.
-Tae, zamów pizzę, czy coś. Jin, pilnuj, żeby Suga nie zabił Kookiego. Zaraz przyjdę- zarządził nagle Joon i poszedł na górę z Hoseokiem.
Rudzielec wyszedł z telefonem w ręku, a Suga poprosił, żebym z niego zeszła i podążył za nim.
-Nie chcę być wścibska, ale... O co chodzi Hoseokowi?- spytałam, gdy reszta zniknęła z pola widzenia.
-Powiedzmy, że... tak jakby chwilowo jest uprzedzony do wszystkich swoich fanek- zaczął tłumaczyć Jimin.
-Długa historia- powiedział szatyn, nie odrywając wzroku od telewizora, gdy tylko Jin otworzył usta, żeby powiedzieć coś jeszcze.
Kiwnęłam głową ze zrozumieniem. Chociaż nic nie rozumiałam.
Na krótką chwilę wyobraziłam sobie Kookiego jako mojego chłopaka, ale zaraz odpędziłam od siebie tę myśl usprawiedliwiając się zmęczeniem. Tak. O piątej.
Chociaż ta myśl nawet wcale nie była taka głupia, a nawet całkiem przyjemna.
-Po prostu będzie potrzebował dłuższej chwili, żeby się do ciebie przekonać- powiedział Jin.
Znów kiwnęłam głową.
Po chwili Yoongi wrócił na swoje miejsce, a zaraz za nim Taeś i reszta.
Ale ja cały czas podświadomie wpatrywałam się w Kookiego. Właściwie nie tyle się w niego wpatrywałam, co po prostu zawiesiłam na nim wzrok i zajęłam się przemyśleniami. Myślałam o bliskiej przeszłości, czyli o tym jak się tu znalazłam i jaką jestem cholerną szczęściarą, że trafiłam akurat na nich. Myślałam też o bliskiej przyszłości, o tym jak będzie mi się tu mieszkało. No pierwsze wrażenie musiałam już zrobić tą jadką z Sugą, nie ma co. Ugh.
Myślałam o tym, co się stanie. jak chłopaki będą musieli wrócić do Korei. Przecież nie zabiorą mnie ze sobą.
Gdy przed moim nosem wylądowało pudełko z pysznie pachnącą pizzą, postanowiłam zająć się teraźniejszością.
Widząc tą górę pizzy pomyślałam, że spokojnie wystarczy na śniadanie, obiad i kolację przez kolejny tydzień. Tymczasem, starczyło na nie więcej niż kwadrans.
Kiedy ja byłam w połowie pierwszego, Tae właśnie kończył czwarty kawałek. W pewnym momencie straciłam rachubę.
Najedzona, więc także szczęśliwa, stwierdziłam, że trzeba wrócić do normalności. Smutnej, szarej codzienności, pełnej chińskich podręczników, pomazanych ławek i złośliwych spojrzeń nauczycieli.
Sprawdziłam w telefonie poniedziałkowy plan lekcji i, dziękując Bogu, że wszystko odrobiłam w piątek, naszykowałam potrzebne książki i zeszyty. Tylko pojawił się pewien problem, a mianowicie, nie miałam gdzie ich spakować.
Wyszłam z pokoju i przeszłam wzdłuż korytarza. Naliczyłam siedem drzwi od sypialń, włącznie z moimi. Po jednej na każdego. Czyli to jednak nie do końca był mój pokój.
Ostatnie drzwi były uchylone. Podeszłam i zobaczyłam Jina i Taehyunga oglądających jakieś kreskówki. To się chyba nazywało anime. Rozejrzałam się po pokoju. Był urządzony podobnie do mojego. Panował w nim lekki nieporządek, ale moją uwagę przykuły rożnego rodzaju figurki i pluszaki z Super Mario. Zapukałam w szklane drzwi.
-Coś się stało, Sui?- spytał Jin nie odrywając wzroku od komputera.
-Skąd wiesz, że to ja?- zdziwiłam się. Przecież cały czas siedzieli do mnie tyłem, zapatrzeni w bajkę.
-Nikt inny nie puka- odparł i odwrócił się w moją stronę.
-Moglibyście mi pożyczyć jakiś plecak, albo torbę? Na książki, do szkoły...
-Jungkook powinien coś mieć. Dwa pokoje od twojego- poinstruował i odwrócił się do komputera.
Grzecznie podziękowałam i wyszłam, przymykając drzwi. Doszłam do wskazanej sypialni i kulturalnie zapukałam. Nikt nie odpowiedział, więc zajrzałam do środka. Na łóżku leżał Kookie z słuchawkami na uszach, pisząc coś zawzięcie w zeszycie.
Mocno zastukałam w drzwi, a chłopak odwrócił się i zdjął słuchawki.
-Co tam?- spytał promiennie.
-Sory, że przeszkadzam, ale nie mam plecaka na książki, a ty podobno mógłbyś mi coś pożyczyć...
-Mógłbym- przytaknął i podszedł w stronę szafy. Sądząc po wyglądzie jego pokoju spodziewałam się, że po otworzeniu drzwi od szafy wszystko z niej wyleci. Jednak nic takiego się nie stało, a szkoda, bo mogłoby to być nawet zabawne.
-Co piszesz?- spytałam, gdy zagłębiał się coraz głębiej w przepastną szafę.
-Zadanie domowe- westchnął, gdy się wynurzył i rzucił mi czarną skórzaną torbę, a'la listonoszkę, z małym białym nadrukiem, będącym zapewne ich logo. Szczerze, to nawet bardzo mi się podobała.
-Może być?
Zamknął szafę i wrócił do lekcji.
-Tak, dzięki ci wielkie. Jest super- uśmiechnęłam się.
-To się cieszę- odwzajemnił uśmiech.- Do której klasy chodzisz?- spytał pisząc.
-Do trzeciej gimnazjum- odparłam.
Zapewne oczekiwał, ze odwdzięczę się tym samym pytaniem, jednak nie zrobiłam tego, tylko jeszcze raz podziękowałam za torbę i wróciłam do pokoju.
Wszystkie książki idealnie się zmieściły. Naszykowałam sobie jeszcze na jutro zestaw ciuchów, składających się z białych rurek i topu oraz jasnej, turkusowej bluzy, po czym zajęłam się plądrowaniem zawartości walizek. W szpargałach znalazłam swój portfel z szarej skóry. Z środka wydobyłam 300 zł, legitymację oraz kartę płatniczą.
Zastanawiałam się, czy mama pakując moje rzeczy myślała, że gdy mnie wyrzuci, spokojnie pójdę do hotelu, kupię bułki na kolację, pójdę spać i rano pomaszeruję do szkoły.
Wzięłam z krzesła biały ręcznik oraz kosmetyczkę i piżamy z wierzchu torby, po czym poczłapałam do łazienki. Wzięłam długi,gorący prysznic używając płynu Jina i umyłam zęby. Zabrałam wszystkie rzeczy i oczywiście, jak to ja, nie zauważyłam rozlanej na podłodze wody i poślizgnęłam się z impetem upadając na mokre i twarde (bardzo) kafelki. Całe szczęście wylądowałam na kolanach, nie na głowie.
Przygryzłam wargę, żeby nie krzyknąć.
Podniosłam się i usiadłam na brzegu wanny, rozmasowując bolące miejsce. Będą porządne siniaki, stwierdziłam, po czym kulejąc zajęłam się zbieraniem ubrań i ponownym ich składaniem. Następnie powoli i tym razem uważnie wyszłam z łazienki, kierując się do swojego pokoju. Po drodze prawie zderzyłam się z Jungkookiem, który właśnie wychodził z pokoju z ręcznikiem i jakimiś innymi rzeczami.
-Uważaj, ta podłoga jest cholernie śliska i twarda- ostrzegłam go, na co parskął śmiechem. Delikatnie trącił moją rękę swoją, co wywołało u mnie przyjemny drzeszcz i poszedł dalej. Uznałam to za przypadek, ale i tak zapomniałam o bolącym kolanie i popędziłam do swojego pokoju.
Usłyszałam w łazience huk i jakieś przekleństwo po koreańsku.
Posprzątałam nieistniejący bałagan, po czym zgasiłam światło. Wygodnie ułożyłam się w łóżku z telefonem i słuchawkami oglądając teledyski BTS. Musiałam przyznać, że byli całkiem nieźli. Mieli świetną choreografię, a po któreś z rzędu piosence, koreański nie drażnił mnie już tak bardzo. Byłam niestety zmuszona sprawdzać w internecie tłumaczenia, bo prócz sporadycznych wstawek po angielsku nie rozumiałam kompletnie nic.
Moje powieki stawały się coraz cięższe, więc odłączyłam słuchawki i odłożyłam telefon na bok. Wygodnie ułożyłam się na miękkim łóżku i bardzo szybko zasnęłam.
Obudziło mnie szturchanie. Już rano? Otworzyłam jedno oko, ale dalej było ciemno.
Westchnęłam i obróciłam się na drugi bok, by zobaczyć, kto mnie obudził. W słabym świetle rozpoznałam postać Taehyunga.
-Co do...
-Jimin zabrał całą kołdrę... Mógłbym...?-zaczął
-Twój dom- przesunęłam się w stronę ściany, robiąc tym samym miejsce dla rudzielca.
Tae wskoczył do łóżka przykrywając się kołdrą po sam czubek nosa. Dla mnie też spokojnie starczyło.
-To był twój pokój?- spytałam.
-Tak.
Ziewnął.
-Dobranoc, Sui.
-Dobranoc, Taeś- teraz to i ja ziewnęłam, po czym odwróciłam się do ściany.
Po chwili chłopak objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
Nie ma to jak grzejnik, w chłodne, zimowe noce, pomyślałam.
Wsłuchiwałam się w równy, spokojny oddech Taehyunga. Już spał. Ja po chwili również.
*Odmłodziłam JungKooka. Bo tak.
-Jak młoda?- usłyszałam, gdy uchylił drzwi.
-Dobrze. Gdzie was niesie? Jest niedziela.
-Pan Son zaprosił nas do kina- przechyliłam się, żeby zobaczyć z kim rozmawia. Ujrzałam Joona. Gdy napotkałam jego wzrok uśmiechnął się i kiwnął na mnie głową. Odwzajemniłam uśmiech. Gdy znów zajął się Taehyungiem zaczęłam wyjmować z torby jakieś luźne ciuchy, miałam ochotę na prysznic. Ku mojej rozpaczy, 90% spakowanych spodni to jeansy.
Miałam chwilowy uraz do jeansów. Po jednej nocy byłam przez nie cała obolała.
Wyjęłam czarne getry.
-Żartujesz- stwierdził z niedowierzaniem Tae.- A ja?-dodał po chwili.- Dlaczego nikt mi nie powiedział?
-Zostajesz z młodą. TaeTae, ty nie lubisz takich filmów. Nie spodobałoby ci się- dodał, słysząc urazę w głosie przyjaciela.
-Jimin też zostaje- rzucił różowowłosy chłopak przechodząc za nimi i kierując się w stronę schodów. Rozpoznałam Yoongiego.
Co oni mają z tymi kolorowymi włosami?
-Tak- potwierdził Joon- Jeszcze śpi. Zaraz pobije Sugę- wskazał kciukiem za siebie.
-Wie, że idziecie?
-Nie.
-Wkurzy się.
-I tak nie przepada za Sonem. Dobra, spadamy. Trzymaj się, Kosmito.
-Cześć- pożegnał się Tae.
Jeszcze przez chwilę opierał się o framugę.
-Jest tu łazienka?- spytałam słysząc trzaśnięcie wyjściowych drzwi.
-Tak, chodź.
Zebrałam swoje rzeczy i poszłam za chłopakiem.
Przeszliśmy przez wąski korytarz obok rzędu mlecznych drzwi. Za nimi, najpewniej, znajdowały się sypialnie chłopaków. Tae otworzył przede mną czarne drzwi na końcu korytarza i moim oczom ukazała się duża przestronna łazienka z wielką wanną i prysznicem. Idealnie.
Położyłam ubrania i kosmetyczkę na czarnym blacie z rzędem umywalek. Nad nimi znajdowała się długa szafka z lustrzanymi drzwiczkami.
-Zaraz przyniosę ręcznik- powiedział Tae i wyszedł.
Podeszłam do okna i zasłoniłam żaluzję.
Po chwili chłopak wrócił niosąc puszysty, biały ręcznik.
-Tu masz szampony i mydła- wskazał na jedną z szafek.- Weź, które chcesz.
Podziękowałam grzecznie i Tae wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi na zamek i podeszłam do wskazanej szafki. Ku mojej uciesze, nie wszystko pachniało typowo męsko. Wyjęłam ładny, cytrusowy żel pod prysznic i jabłkowy szampon, po czym wzięłam błyskawiczny prysznic i umyłam głowę. Wytarłam się, założyłam getry i luźną, różową bluzkę z nadrukiem. Kiedy zawinęłam na głowie ręcznik, wygrzebałam z kosmetyczki pastę, szczoteczkę do zębów i zaczęłam je szorować.
Gdy skończyłam przejrzałam się w lustrze. Nie potrzebowałam makijażu, uśmiechnęłam się do siebie.
Odłożyłam mydło i szampon na miejsce, poskładałam wszystkie ubrania w kostkę i zapięłam kosmetyczkę. Zdjęłam z głowy ręcznik i porządnie wytarłam długie, kasztanowe włosy. Przewiesiłam mokry ręcznik przez ramię, po czym skierowałam się w stronę swojego pokoju.
Swojego?
Póki co, tak.
Ułożyłam ubrania i kosmetyczkę na torbach, zaraz potem opadłam na łóżko i chwilę tak leżałam.
Postanowiłam zejść na dół, przeczuwając, że to tam właśnie siedzą teraz Jimin i Tae.
W pewnym momencie usłyszałam melodię wygrywaną na pianinie. Schody prowadziły prosto do salonu. Na kanapie rozłożył się Jimin. Otworzył leniwie jedno oko i skinął mi na przywitanie spod intensywnie czerwonej czupryny, po czym dalej zajął się wsłuchiwaniem w melodię.
Po prawej stronie salonu, przy ścianie ujrzałam źródło pięknych dźwięków.
Przy białym, lakierowanym pianinie siedział Yoongi, rytmicznie uderzając w klawisze. Dziwne, myślałam, że pojechał z resztą.
Chyba nie zauważył, że weszłam. Niepewnie usadowiłam się w fotelu i przymknęłam oczy. Kocham muzykę, wszelkiego rodzaju. W tej melodii było coś urzekającego. Była trochę melancholijna, a jednocześnie... podnosiła na duchu. Z sekundy na sekundę stawała się coraz bardziej emocjonalna, jednak wyraźnie było słychać, że Yoongi gra ze złością i wyraźną irytacją. Dosłownie wyładowywał się na instrumencie, jednak dużo bym dała, by umieć tak ładnie grać.
-Zaraz rozwalisz pianino Kookiego- usłyszałam lekko zachrypnięty głos Jimina. Otworzyłam oczy i skierowałam wzrok na instrument, który dzielnie się trzymał pod palcami Yoongiego. Jednak w myślach przyznałam chłopakowi rację.
-Pierdolenie- prychnął nie przerywając. Zaczął uderzać palcami jeszcze głośniej, ale melodia nic na tym nie traciła. Zyskiwała z każdym kolejnym dźwiękiem.
-To jego ulubione pianino. Zabije cię- odparł z największym spokojem Jimin, na co różowowłosy odchylił głowę do tyłu i perliście się zaśmiał. Jimin po chwili również do niego dołączył.
Zawsze gry ktoś się śmieje, od razu mi się to udziela, jednak w tym przypadku nie byłam pewna, czy mi wypada. Dlatego też ograniczyłam się jedynie do uśmiechu.
Do pokoju wszedł Tae.
-Co wam tak wesoło?
-Ach, nic. Nic- odparł Jimin powoli uspokajając się wraz z Yoongim.
-Chodź, Sui- przywołał mnie rudy, a ja grzecznie wstałam i za nim poszłam.
-Gdzie idziemy?- spytałam przechodząc przez łuk?
-Na śniadanie- usłyszałam jednocześnie czując zapach tostów.
Znów tosty? Czyżby to było jego popisowe danie? Co, jak co, ale jak na razie nie mam nic przeciwko.
-Tym razem mi go nie ukradniesz?
-Obiecuję- przyrzekł z uśmiechem.
Tae posadził mnie przy długim hebanowym stole, odgrodzonym od reszty mieszkania jedynie kuchennymi blatami.
Na talerzu miałam dwa tosty, a przed sobą całą masę dżemów, serków, ale moją uwagę przykuła nutella. Usłyszałam, jak chłopak wstawia kolejną porcję tostów.
Tae usiadł naprzeciw mnie. Dziwnie się czułam, gdy tak uważnie mi się przyglądał.
-Częstuj się- powiedział i oparł głowę na rękach.
Sięgnęłam po wspomnianą wcześniej nutellę i posmarowałam nią tosta, po czym ze smakiem schrupałam. Chłopak cały czas mi się przyglądał, co mnie trochę peszyło.
-Dlaczego mi pomagacie?- spytałam wreszcie przerywając krępującą ciszę. To pytanie cały czas mnie męczyło.
-A dlaczego ty tę pomoc przyjmujesz?
Zastanowiłam się chwile nad odpowiedzią, smarując nutellą kolejnego tosta.
-Bo nie mam innego wyboru- odparłam w końcu. To chyba oczywiste.
Tae przymrużył oczy.
-Coś byś wymyśliła- ponownie zlustrował mnie wzrokiem.
-Czy... ja się narzucam...?- zmartwiłam się.
-Nie- zapewnił mnie.
-Pojawiam się tutaj, zajmuję czyiś pokój...
-Wyżerasz nutellę...
-To też- przyznałam.
-Sui... przecież to my cię tu przywieźliśmy- przypomniał.- Jesteś naszym gościem i to na nasze życzenie, więc nie masz tu nic do gadania.
Kiwnęłam głową ze słabym uśmiechem.
-No dokończ tego tosta, zanim wystygnie, albo ja się nim zajmę.
Przy nim nie sposób się nie uśmiechać. Dokończyłam jedzenie, ale dalej byłam głodna. Całe szczęście, Tae przyniósł mi dwa kolejne tosty.
-Napijesz się czegoś?- otworzył dużą lodówkę.
-Poproszę.
-Na co masz ochotę?
-A co jest?-ugryzłam tosta, tym razem z białym serkiem.
-Woda, cola, piwo- tu mimowolnie zachichotałam, ale Tae na szczęście nie usłyszał i wymieniał dalej- sok jabłkowy, pomarańczowy...
-Poproszę sok jabłkowy.
Posmarowałam ostniego tosta truskawkowym dżemem. Usłyszałam brzdęk szkła i trzask szafek, a po chwili przede mną wylądowała szklanka soku jabłkowego. Razem z Taehyungiem.
Spkojnie nie zwracając na niego najmniejszej uwagi, dokończyłam śniadanie, napiłam się soku i spojrzałam w górę, na siedzącego na stole rudzielca. Zamknął usta i promiennie się uśmiechnął.
Oczywiście mimowolnie odwzajemniłam uśmiech.
-Słuchaj, Sui...- spoważniał na chwilę, co trochę mnie zaniepokoiło.- Wiem, że raczej teraz o tym nie myślisz, ale... jutro poniedziałek i... co ze szkołą?
Odetchnęłam z ulgą.
-Pójdę- stwierdziłam- Oczywiście, jeśli to nie problem- dodałam.
-Na którą godzinę? I przyda mi się adres- odpowiedziałam na wszystko, a Tae obiecał, że Jin będzie mógł mnie rano podwieźć.
-Dzięki za troskę.
-Nie ma za co-objął mnie.- Od trucia o szkole i sprzątaniu mamy Hoseoka, ale...
-Ale?
-Ale na razie lepiej, żebyś zostawiła go w spokoju.
Nie drążyłam tematu. I tak już zbyt dużo będą mieli przeze mnie kłopotu, poza tym nie chciałam uchodzić za wścibską. Nie ukrywałam, że zależało mi na zrobieniu dobrego wrażenia. Póki co, miałam o chłopakach dobre zdanie. Siódemka przystojnych, opiekuńczych, gościnnych, wyglądających jak japoński boysband przyjaciół.
Tylko Hoseok wyraźnie nie był zadowolony z mojego pobytu tutaj, a to trochę mnie martwiło.
-A reszta? Wszyscy macie po dwadzieścia lat?- zmieniłam temat.
-Nie-odparł.- Tylko ja i Jimin. Jin ma 24 lata i jest najstarszy, a Jungkook ma 16 lat*, jest najmłodszy.
-Niewiele starszy ode mnie...-pomyślałam trochę za głośno, przez co z ust chłopaka wydobył się ten słodki śmiech.
-Ty masz 14...?
-Niedługo kończę 15- poprawiłam.
-Idealnie- zachichotał.- Kookie szuka dziewczyny.
-A ty masz dziewczynę?- spytałam, gdy zajął się sprzątaniem.
-Nie- odpadł.- Wszyscy prócz Jimina jesteśmy wolni. A czemu pytasz?- spojrzał na mnie.
-Z czystej ciekawości- odparłam zgodnie z prawdą, ale Tae znów zachichotał. Non stop się śmiał, uśmiechał. Albo chodził z otwartą buzią.
-Pomóc?- zaoferowałam się.
-Nie trzeba- odparł perfekcyjny Tae domu.
W pewnym momencie zauważyłam, że muzyka ucichła.
-Co się stało Yoongiemu?- spytałam.
-Pewnie znowu się z kimś, furiant, pokłócił- westchnął.
-Często się kłócicie?
-Nie... po prostu Yoongi ma ostatnio gorsze dni- wzruszył ramionami. Po jego niewinnej minie widać było, że on stara się takie rzeczy omijać szerokim łukiem.
-Ładnie gra- zamyśliłam się.- Ty też tak umiesz?
-Nie, Jungkook próbował mnie kiedyś nauczyć, ale n a w e t on sobie ze mną nie poradził.- zaśmiał się.
-A Yoongi?
-Co Yoongi?
-Może on by cię nauczył? Albo mnie?
-Suga nauczycielem? Ach, nie licz na to. Perfekcjonista, bez krzty cierpliwości. Uwierz mi.
-Suga?
-Tak go czasem... przezywam- powiedział ostrożnie. Tak śmiesznie się mieszał.
-Joon też go tak nazywa- przypomniałam sobie i uśmiechnęłam się cwaniacko.
Tae skończył sprzątać, podszedł do mnie i zaczął niemiłosiernie łaskotać.
-N-nie... proszę... Tae!- bezskutecznie próbowałam unieruchomić jego dłonie.
-Ej!- usłyszałam głos Yoongiego z salonu.- Tylko nie róbcie tego na stole!
Nagle poczułam, jak moje policzki płoną.
-Jasne!- odkrzyknął Tae, absolutnie nie zmieszany domysłami przyjaciela.-Sui, nie przejmuj się nimi- zwrócił się ze śmiechem do mnie, najpewniej na widok moich policzków, przerywając tym samym łaskotanie.
Na tą uwagę moje policzki pociemniały jeszcze bardziej, co musiało być spektakularnie widoczne na mojej bladej cerze.
-Słodka jesteś- uznał.
-Ty też- złożyłam usta w podkówkę, tak jak to wcześniej przyuważyłam u niego i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Usłyszałam czyjeś kroki i gwałtownie oderwałam się od Taehyunga, ale zaraz skarciłam się za to w myślach. Przecież nie robiliśmy nic złego. Do kuchni wszedł Yoongi.
-Nie przeszkadzajcie sobie- machnął na nas ręką i podszedł do lodówki.- Już po wszystkim? Nie zdążyłem?- spytał z udawanym żalem wyjmując puszkę z piwem.-Szkoda... stół, czy blat?- spojrzał na mnie.
-Jesteś dla niej wredny- zarzucił mu Tae.
-Innych by to rozśmieszyło- powiedział obojętnym tonem w skupieniu otwierając puszkę.- Kurde, no!- zaklął wkładając do ust kciuka.
-Trzeba być na prawdę zdolnym, żeby zranić się otwierając puszkę- westchnęłam, niby do siebie, ale na tyle głośno, by Suga mógł wszystko wyraźnie usłyszeć.
Tae spojrzał na mnie z niepokojem. Jego mina wyglądała dokładnie tak, jakby się zastanawiał, czy przypadkiem nie jestem masochistką prowokując Yoongiego. Tak, dokładnie.
Suga jedynie się zaśmiał. Znów tym samym perlistym śmiechem.
-Mam również inne zdolności- wyszczerzył się do mnie.
Muszę przyznać, był na prawdę przystojny. I miał taki... uroczy uśmiech.
-Nie krępuj się- powiedziałam zachęcająco, zupełnie, jakbym nie miała pojęcia, co miał na myśli.
Yoongi uśmiechnął się, jednocześnie podnosząc brwi. Upił łyk piwa.
-Niegrzeczna dziewczynka. Grabisz sobie- powiedział takim tonem, jakby przestrzegał czteroletnie dziecko przed pogłaskaniem obcego psa bez kagańca.
Do kuchni wszedł Jimin.
-Spotkanie towarzyskie beze mnie?
Zerknęłam na niego, cały czas czując na sobie wzrok Sugi.
Jimin przeszedł obok nas i wyjął z lodówki identyczną puszkę do tej, jaką trzymał w ręku Suga.
-Rzuć mi jedno- poprosił Tae, nie spuszczając z nas wzroku. Jimin posłusznie rzucił Taemu puszkę i rozważnie usunął się na bok, stając obok niego.
-Co się dzieje?- spytał cicho, jakby prosił kolegę o relację z przegapionej części meczu.
-Nic- odparł lekceważąco.- Suga zastanawia się, jak przycisnąć Sui, ale mam wrażenie, że ona jeszcze tego nawet nie zauważyła.
-A ty się nie napijesz?- Suga podał mi swoją puszkę.
-Przed chwilą piłam.-uniósł brwi- Sok jabłkowy- dodałam z sympatycznym uśmiechem, a Suga nieudolnie zdusił śmiech.
-Masz- wcisnął mi swoją puszkę do ręki, oczekując jakieś reakcji z mojej strony. Upiłam więc mały łyk.
-Dobre- stwierdziłam i upiłam kolejny, po czym oddałam mu puszkę.
-Moje ulubione- uśmiechnął się.
Wszystkie smakują tak samo.
-Naucz mnie tak grać- poprosiłam.
-Nic z tego- przeszedł obok mnie. Wykorzystałam okazję i wyrwałam mu puszkę.
Sui i próba szantażu? Ja zawsze dopinam swego, a tym razem mam kaprys, żeby nauczyć się grać na pianinie.
Uciekłam na drugi koniec kuchni. Usiadłam na blacie i demonstracyjnie upiłam duży łyk.
Yoongi z największym spokojem westchnął i podszedł do lodówki.
-Oddawaj!- krzyknął, gdy zajrzał do środka- To ostatnie...- zrobił minę dziecka, któremu zabrano lizaka.
Podszedł w moją stronę, a ja znów uciekłam.
-Sui, ty mała cholero! Oddawaj to pieprzone piwo.
Zaśmiałam się wraz z Jiminem i Taehyungiem.
-Jesteś taki uroczy- uśmiechnęłam się promiennie.
-Ty też jesteś słodka- powiedział z rezygnacją w głosie, gdy udałam, że piję kolejny łyk.
- Wiem- przyznałam się nieskromnie, gdy szedł w moim kierunku.
Nagle, jednym szybkim ruchem złapał mnie za nadgarstek i ścisnął go tak mocno, że przygryzłam wargę, żeby nie jęknąć z bólu. Rozluźniłam uścisk na puszce, co on wykorzystał i mi ją wyrwał, jednak w dalszym ciągu trzymał mnie za nadgarstek. Wykrzywiłam się, czułam, że z mojej ręki zaraz zostanie miazga.
-To boli- szepnęłam, bo na nic głośniejszego nie było mnie stać.
-Domyślam się- kątem oka zauważyłam, jak Tae podrywa się w moim kierunku, ale Jimin go powstrzymuje.
A więc to dalej ma być taka gra? Taka komedia? No to ja dziękuję.
Moja przestrzeń osobista została boleśnie naruszona, że tak to ujmę.
Chłopaki znów spokojnie stali przy blacie popijając piwo i w największym spokoju oglądając przedstawienie. Tylko Tae był lekko zaniepokojony.
Aha, no zajebiście.
Suga był o wiele silniejszy, nawet od Taehyunga. Nie mogłam poruszyć ręką choćby o milimetr, więc z całej siły przyłożyłam Sudze kolanem w brzuch, gdy właśnie próbował wypić kolejnego łyka.
Po czym zorientowałam się, że jednak miałam wolną drugą rękę.
Brawo ja.
Szeroko otworzył oczy i zgiął się w pół, łapiąc się za brzuch. Cały czas trzymał puszkę z piwem, ale mnie puścił. Momentalnie odskoczyłam i zrobiłam obojętną minę, powstrzymując chęć rozmasowania ręki.
-Ty pieprzona cholero- wystękał z nutą zdziwienia uśmiechając się do mnie wciąż zgięty wpół.
-Zawsze do usług- dygnęłam.- To nauczysz mnie grać?
Wszyscy, włącznie z Sugą, wybuchnęliśmy śmiechem, ale chłopak po chwili zaniósł się kaszlem. Czyżbym kopnęła go trochę za mocno? Kaszląc osunął się na krzesło, już się nie uśmiechał. Chłopaki dalej sprawiali wrażenie nieobecnych, wyglądali zupełnie, jakby byli w kinie.
-Może popcorn?- zaproponowałam i podeszłam do Yoongiego.- Przepraszam. Nic ci nie...- Gdy znalazłam się w zasięgu jego rąk, momentalnie się poderwał i nagle znalazłam się na jego kolanach. Obie moje ręce trzymał w jednej swojej dłoni, a nogi unieruchomił swoimi. Do wolniej ręki wziął piwo.
-Nachosy poproszę- odezwał się Jimin.
Ta, haha. Śmieszne.
-I co teraz, skarbie?
-Już z małej cholery przeszliśmy na skarba?-spytałam próbując oswobodzić ręce- Jak ja was wszystkich kocham- westchnęłam z rezygnacją. Gdyby nie ten bolący nadgarstek, to całą sytuację uznałabym nawet za dosyć... zabawną.
-Tak my ciebie też- zapewnił mnie Suga, a ja podjęłam kolejną próbę wyrwania mu się. Oczywiście zakończyła się ona niepowodzeniem.
-Jesteś cholernie silny, dałbyś trochę fory.
-Z tobą już nie będzie tu nudno- przyznał mi i puścił moją rękę- Pokaż nadgarstek- poprosił.
Podniosłam bolącą rękę, którą on ujął i pocałował z iście dżentelmeńskim gestem.
-Trochę mnie poniosło- przyznał się.
Tak, wiem.
-A jak brzuch?
-No siniak zostanie- uśmiechnął się.
-Przepraszam- odwzajemniłam słodki uśmiech, a on wytargał moje jeszcze wilgotne, pozlepiane w strąki włosy.
-Mmm... mój szampon- stwierdził i oparł głowę na moim ramieniu.- I płyn do kąpieli Jina.
Em... no bardzo możliwe.
-Dobra, mamy ckliwy happy end. Koniec przedstawienia- zarządził Jimin i skierował się do wyjścia.- Tylko nie na stole- upomniał nas wychodząc.
-Jasne- obiecałam.- A więc blat?- zwróciłam się do Yoongiego.
-No pewnie- z dziecinną łatwością przewiesił mnie sobie przez ramię. Krzyknęłam mu do ucha ze zdziwienia.
-Nie drzyj się- warknął na mnie i wstał, po czym skierował się w ślady Jimina, a Tae poszedł za nami.
Weszliśmy do salonu, a Yoongi opadł na fotel, jednocześnie przekładając mnie na swoje kolana w ten sposób, że głowę opierałam o jego ramię, a nogi miałam poza fotelem. Nie powiem, żebym miała coś przeciwko jego bliskości. Reszta rozsiadła się na kanapie, ktoś włączył telewizor.
-Która godzina?- spytałam w końcu.
-Za piętnaście trzecia- odpowiedział Jimin, przyglądając się swojemu zegarkowi.
Oglądaliśmy jakiś film, którego fabuły nie ogarniałam w najmniejszym stopniu, ale chłopaki byli nim co najmniej zachwyceni.
-Chce ktoś coś do picia?- spytałam staczając się z ciepłych kolan Yoongiego.
-Przynieś mi colę- "poprosił" Suga nie odrywając wzroku od ekranu. Reszta milczała, więc poszłam do kuchni. Gdy wyszłam z pokoju usłyszałam podjeżdżający samochód i trzask jego drzwi, a zaraz potem również tych frontowych. Czyli reszta ekipy właśnie wróciła.
Odnalazłam szafkę, z której Tae wyjął szklankę, gdy jadłam śniadanie. Wyjęłam dwie i nalałam do nich coli.
Sądząc po odgłosach, wszyscy zgromadzili się w salonie.
-Suga...- słyszałam czyjś głos z wyrzutem.
-No tak, bo najgorsze, co można zrobić, to stanąć ci na drodze. Yoongi! To mała dziewczynka, w dodatku nasz gość...
-Dziewczynka mała, a kolana ma mocne- mruknął Yoongi.
-Nic jej nie jest?
-Nic jej nie jest- zapewniłam wchodząc do pokoju.
-Kryzys już zażegnany?- spytał z niedowierzaniem Joon, gdy podawałam różowowłosemu szklankę.
-Jak najbardziej- usadowiłam się na ramieniu fotela.
-Suga, nie poznaję cię- wytrzeszczył oczy Jin.
-Szkoda, że was przy tym nie było- westchnął Jimin.- Mina kosmity, gdy na to patrzył była... więcej niż bezcenna...
Wybuchnęliśmy śmiechem.
-O co poszło?- zaciekawił się Hoseok.
To chyba pierwszy raz, kiedy się do mnie odezwał, nie licząc tego, jak wczoraj burknął swoje imię.
Spojrzałam się na Yoongiego, a on na mnie. Uniósł brwi.
-Zaczęło się od tamtego komentarza- przypomniałam.
-Zaczęło się od kradzieży piwa- zaprzeczył.
-Ty mnie poczęstowałeś.
-No zobacz, byłem dla ciebie taki miły, a ty mi to piwo ukradłaś.
-Bo byłeś dla mnie chamski.
-Przyzwyczajaj się, skarbie.
Już otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał nam Jungkook.
-Ja pierdzielę... kłótnie małżeńskie- parsknął, a my znowu zanieśliśmy się śmiechem.
Wypiłam kilka łyków i odłożyłam szklankę na podłogę. Suga przeciągnął mnie z powrotem na swoje kolana i chłopaki zaczęli rozmawiać o kinie. Hoseok dalej prawie się nie odzywał, tylko ukradkiem mi się przyglądał. Lustrował mnie wzrokiem zupełnie jak Tae, tylko bardziej podejrzliwie.
Film nie zachwycił chyba jedynie Jina. Przyjrzałam mu się. Miał krótkie brązowe włosy, seksowne kocie oczy i piękne, pełne usta.
Dlaczego wszyscy tutaj są tak przystojni? I idealni?
-Skąd jesteście?- kolejne pytanie, które nie dawało mi spokoju.
-Zgadnij.
Jin przymrużył oczy.
-Japonia?
-Pudło.
-Hm... Korea?
-Zatopiony- uśmiechnął się.
-Wyglądacie jak taki koreański boysband- mruknęłam, nie spuszczając wzroku z oczy Jina.
-A jakbyśmy byli takim boysbandem?- poczułam przy uchu ciepłe powietrze, wydobywające się z ust Sugi.
-Yoongi- warknął ostrzegawczo Hoseok.
-Cicho bądź- uciszył go Joon.- Na kilometr widać, że nigdy wcześniej o nas nie słyszała. Poza tym, nie musisz być od razu uprzedzony do każdej fanki, to była wyłącznie twoja wina.
Hoseok wstał i wyszedł tupiąc tak, że tylko patrzyłam aż zarwą się schody, albo chłopak spadnie nam na głowy przez dziurę w suficie.
Ciekawa myśl.
-Em... O co chodzi?- uniosłam brwi wracając do tematu.
-Przedstawiam ci Bangtan Sonyeondan, w skrócie BTS- uroczyście zaprezentował Joon.- To mój zespół w całej okazałości.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi na górze.
-O co mu chodziło?
-My ci tu takie rzeczy mówimy, a z twojej strony żadnej reakcji?- obruszył się Suga.
-Dowody poproszę- zażądałam z uśmiechem.
Jimin rzucił w moją stronę jakiś przedmiot, zapewne mp3, owinięty w słuchawki. Zanim zdążyłam złapać, magicznym trafem pojawił się w prawej dłoni Yoongiego. Sprawnie odwinął słuchawki i delikatnie włożył mi je do uszu, po czym włączył muzykę.
To piękne słuchać piosenek, których tekstu się nie rozumie.
Mimo, że piosenka była w języku, którego nigdy wcześniej nie słyszałam, co lekko drażniło moje uszy, była nawet nawet. A mnie trudno zachwycić czymkolwiek.
Przymrużyłam oczy i lekko docisnęłam słuchawki próbując odgadywać, kto śpiewa w danym momencie. To zdecydowanie był hip-hop. I to całkiem niezły, taki trochę "bad boyowski" (?). Gdy piosenka dobiegła końca wyjęłam słuchawki z uszu.
-Macie do tego teledysk?
Nie potrafiłam wyobrazić sobie Taesia, tego słodkiego rudzielca, w takiej roli.
-Oczywiście- odpowiedział Suga.
-Co jej puściłeś?- usłyszałam gdzieś zza siebie. Na schodzach znów stał Hoseok.
-Wróciła fochnięta księżniczka- przeciągnął się Jimin.
-Dagchyeo!
-Co to znaczy?- spytałam cicho Yoongiego.
-Zamknij mordę- wytłumaczył spokojnie, po czym zwrócił się do Hoseoka- No More Dream.
-Suga, wcielenie spokoju. Masz gorączkę? Źle się czujesz?- zakpił Jimin.
-Nie- odparł- Brzuch mnie boli.
Nie mam pojęcia, z jakiego powodu. W ogóle.
-No More Dream to nasza debiutancka piosenka- usłyszałam Hoseoka zza pleców.
-A ile ich w sumie wydaliście?
-Tak ze... no... Sporo...- zaśmiał się Tae.
Kiwnęłam głową.
-A co wy tu właściwie robicie?
-Że tak powiem, wakacje od wszystkiego- odparł Suga.
-Tutaj.
-Raczej nikt się nas tu nie spodziewa.
Jungkook rozsiadł się wygodniej. Czarna grzywka delikatnie opadała mu na czoło.
-Takie wakacje od fanów?
-Coś w tym rodzaju- potwierdził Tae.
-Wakacje, kurna- usłyszałam Kookiego.
-Kolejna księżniczka- westchnął Suga.- Cóż tym razem? Może za zimno? Kanapa za twarda?
Zaczęli się kłócić. Po koreańsku, więc nic nie rozumiałam. Zastanawiam się tylko czy to z nerwów, czy po prosto chcieli oszczędzić tego moim uszom. A więc czeka mnie nauka koreańskiego. No zajebiście.
-Dosyć- przerwał w końcu Jin.
-Tae, zamów pizzę, czy coś. Jin, pilnuj, żeby Suga nie zabił Kookiego. Zaraz przyjdę- zarządził nagle Joon i poszedł na górę z Hoseokiem.
Rudzielec wyszedł z telefonem w ręku, a Suga poprosił, żebym z niego zeszła i podążył za nim.
-Nie chcę być wścibska, ale... O co chodzi Hoseokowi?- spytałam, gdy reszta zniknęła z pola widzenia.
-Powiedzmy, że... tak jakby chwilowo jest uprzedzony do wszystkich swoich fanek- zaczął tłumaczyć Jimin.
-Długa historia- powiedział szatyn, nie odrywając wzroku od telewizora, gdy tylko Jin otworzył usta, żeby powiedzieć coś jeszcze.
Kiwnęłam głową ze zrozumieniem. Chociaż nic nie rozumiałam.
Na krótką chwilę wyobraziłam sobie Kookiego jako mojego chłopaka, ale zaraz odpędziłam od siebie tę myśl usprawiedliwiając się zmęczeniem. Tak. O piątej.
Chociaż ta myśl nawet wcale nie była taka głupia, a nawet całkiem przyjemna.
-Po prostu będzie potrzebował dłuższej chwili, żeby się do ciebie przekonać- powiedział Jin.
Znów kiwnęłam głową.
Po chwili Yoongi wrócił na swoje miejsce, a zaraz za nim Taeś i reszta.
Ale ja cały czas podświadomie wpatrywałam się w Kookiego. Właściwie nie tyle się w niego wpatrywałam, co po prostu zawiesiłam na nim wzrok i zajęłam się przemyśleniami. Myślałam o bliskiej przeszłości, czyli o tym jak się tu znalazłam i jaką jestem cholerną szczęściarą, że trafiłam akurat na nich. Myślałam też o bliskiej przyszłości, o tym jak będzie mi się tu mieszkało. No pierwsze wrażenie musiałam już zrobić tą jadką z Sugą, nie ma co. Ugh.
Myślałam o tym, co się stanie. jak chłopaki będą musieli wrócić do Korei. Przecież nie zabiorą mnie ze sobą.
Gdy przed moim nosem wylądowało pudełko z pysznie pachnącą pizzą, postanowiłam zająć się teraźniejszością.
Widząc tą górę pizzy pomyślałam, że spokojnie wystarczy na śniadanie, obiad i kolację przez kolejny tydzień. Tymczasem, starczyło na nie więcej niż kwadrans.
Kiedy ja byłam w połowie pierwszego, Tae właśnie kończył czwarty kawałek. W pewnym momencie straciłam rachubę.
Najedzona, więc także szczęśliwa, stwierdziłam, że trzeba wrócić do normalności. Smutnej, szarej codzienności, pełnej chińskich podręczników, pomazanych ławek i złośliwych spojrzeń nauczycieli.
Sprawdziłam w telefonie poniedziałkowy plan lekcji i, dziękując Bogu, że wszystko odrobiłam w piątek, naszykowałam potrzebne książki i zeszyty. Tylko pojawił się pewien problem, a mianowicie, nie miałam gdzie ich spakować.
Wyszłam z pokoju i przeszłam wzdłuż korytarza. Naliczyłam siedem drzwi od sypialń, włącznie z moimi. Po jednej na każdego. Czyli to jednak nie do końca był mój pokój.
Ostatnie drzwi były uchylone. Podeszłam i zobaczyłam Jina i Taehyunga oglądających jakieś kreskówki. To się chyba nazywało anime. Rozejrzałam się po pokoju. Był urządzony podobnie do mojego. Panował w nim lekki nieporządek, ale moją uwagę przykuły rożnego rodzaju figurki i pluszaki z Super Mario. Zapukałam w szklane drzwi.
-Coś się stało, Sui?- spytał Jin nie odrywając wzroku od komputera.
-Skąd wiesz, że to ja?- zdziwiłam się. Przecież cały czas siedzieli do mnie tyłem, zapatrzeni w bajkę.
-Nikt inny nie puka- odparł i odwrócił się w moją stronę.
-Moglibyście mi pożyczyć jakiś plecak, albo torbę? Na książki, do szkoły...
-Jungkook powinien coś mieć. Dwa pokoje od twojego- poinstruował i odwrócił się do komputera.
Grzecznie podziękowałam i wyszłam, przymykając drzwi. Doszłam do wskazanej sypialni i kulturalnie zapukałam. Nikt nie odpowiedział, więc zajrzałam do środka. Na łóżku leżał Kookie z słuchawkami na uszach, pisząc coś zawzięcie w zeszycie.
Mocno zastukałam w drzwi, a chłopak odwrócił się i zdjął słuchawki.
-Co tam?- spytał promiennie.
-Sory, że przeszkadzam, ale nie mam plecaka na książki, a ty podobno mógłbyś mi coś pożyczyć...
-Mógłbym- przytaknął i podszedł w stronę szafy. Sądząc po wyglądzie jego pokoju spodziewałam się, że po otworzeniu drzwi od szafy wszystko z niej wyleci. Jednak nic takiego się nie stało, a szkoda, bo mogłoby to być nawet zabawne.
-Co piszesz?- spytałam, gdy zagłębiał się coraz głębiej w przepastną szafę.
-Zadanie domowe- westchnął, gdy się wynurzył i rzucił mi czarną skórzaną torbę, a'la listonoszkę, z małym białym nadrukiem, będącym zapewne ich logo. Szczerze, to nawet bardzo mi się podobała.
-Może być?
Zamknął szafę i wrócił do lekcji.
-Tak, dzięki ci wielkie. Jest super- uśmiechnęłam się.
-To się cieszę- odwzajemnił uśmiech.- Do której klasy chodzisz?- spytał pisząc.
-Do trzeciej gimnazjum- odparłam.
Zapewne oczekiwał, ze odwdzięczę się tym samym pytaniem, jednak nie zrobiłam tego, tylko jeszcze raz podziękowałam za torbę i wróciłam do pokoju.
Wszystkie książki idealnie się zmieściły. Naszykowałam sobie jeszcze na jutro zestaw ciuchów, składających się z białych rurek i topu oraz jasnej, turkusowej bluzy, po czym zajęłam się plądrowaniem zawartości walizek. W szpargałach znalazłam swój portfel z szarej skóry. Z środka wydobyłam 300 zł, legitymację oraz kartę płatniczą.
Zastanawiałam się, czy mama pakując moje rzeczy myślała, że gdy mnie wyrzuci, spokojnie pójdę do hotelu, kupię bułki na kolację, pójdę spać i rano pomaszeruję do szkoły.
Wzięłam z krzesła biały ręcznik oraz kosmetyczkę i piżamy z wierzchu torby, po czym poczłapałam do łazienki. Wzięłam długi,gorący prysznic używając płynu Jina i umyłam zęby. Zabrałam wszystkie rzeczy i oczywiście, jak to ja, nie zauważyłam rozlanej na podłodze wody i poślizgnęłam się z impetem upadając na mokre i twarde (bardzo) kafelki. Całe szczęście wylądowałam na kolanach, nie na głowie.
Przygryzłam wargę, żeby nie krzyknąć.
Podniosłam się i usiadłam na brzegu wanny, rozmasowując bolące miejsce. Będą porządne siniaki, stwierdziłam, po czym kulejąc zajęłam się zbieraniem ubrań i ponownym ich składaniem. Następnie powoli i tym razem uważnie wyszłam z łazienki, kierując się do swojego pokoju. Po drodze prawie zderzyłam się z Jungkookiem, który właśnie wychodził z pokoju z ręcznikiem i jakimiś innymi rzeczami.
-Uważaj, ta podłoga jest cholernie śliska i twarda- ostrzegłam go, na co parskął śmiechem. Delikatnie trącił moją rękę swoją, co wywołało u mnie przyjemny drzeszcz i poszedł dalej. Uznałam to za przypadek, ale i tak zapomniałam o bolącym kolanie i popędziłam do swojego pokoju.
Usłyszałam w łazience huk i jakieś przekleństwo po koreańsku.
Posprzątałam nieistniejący bałagan, po czym zgasiłam światło. Wygodnie ułożyłam się w łóżku z telefonem i słuchawkami oglądając teledyski BTS. Musiałam przyznać, że byli całkiem nieźli. Mieli świetną choreografię, a po któreś z rzędu piosence, koreański nie drażnił mnie już tak bardzo. Byłam niestety zmuszona sprawdzać w internecie tłumaczenia, bo prócz sporadycznych wstawek po angielsku nie rozumiałam kompletnie nic.
Moje powieki stawały się coraz cięższe, więc odłączyłam słuchawki i odłożyłam telefon na bok. Wygodnie ułożyłam się na miękkim łóżku i bardzo szybko zasnęłam.
Obudziło mnie szturchanie. Już rano? Otworzyłam jedno oko, ale dalej było ciemno.
Westchnęłam i obróciłam się na drugi bok, by zobaczyć, kto mnie obudził. W słabym świetle rozpoznałam postać Taehyunga.
-Co do...
-Jimin zabrał całą kołdrę... Mógłbym...?-zaczął
-Twój dom- przesunęłam się w stronę ściany, robiąc tym samym miejsce dla rudzielca.
Tae wskoczył do łóżka przykrywając się kołdrą po sam czubek nosa. Dla mnie też spokojnie starczyło.
-To był twój pokój?- spytałam.
-Tak.
Ziewnął.
-Dobranoc, Sui.
-Dobranoc, Taeś- teraz to i ja ziewnęłam, po czym odwróciłam się do ściany.
Po chwili chłopak objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
Nie ma to jak grzejnik, w chłodne, zimowe noce, pomyślałam.
Wsłuchiwałam się w równy, spokojny oddech Taehyunga. Już spał. Ja po chwili również.
*Odmłodziłam JungKooka. Bo tak.